Złapaliśmy swoją jazdę
Wioślarska czwórka podwójna w składzie Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski i Fabian Barański zdobyła brąz na igrzyskach w Paryżu. - Tak naprawdę do mnie to jeszcze do końca nie dociera, ale pracowałem na to od początku mojej kariery - powiedział wzruszony Mirosław Ziętarski. - Jak zaczynałem wiosłować, to moi rówieśnicy mówili, że chcą zobaczyć mnie na igrzyskach, a teraz mam medal. W Rio zahaczyliśmy prawie o medal, zajmując czwarte miejsce. Wtedy miałem niedosyt i myśli, żeby skończyć, lecz teraz wiem, że warto było poczekać, być cierpliwym i pracować dalej na ten cel, który sobie postanowiłem. Spełniłem swoje marzenie.
Polacy przez większość wyścigu płynęli na medalowej pozycji. Szybko wysforowali się bardzo mocni Holendrzy, a nasi wioślarze walczyli z Włochami i Brytyjczykami o srebro i brąz.
- Wszyscy ruszyli bardzo szybko. Tu już nie ma obliczeń, czy spokojnie, czy mocno zacząć - komentował Mirosław Ziętarski. - My mieliśmy założenie, żeby pojechać mocno, żeby wyjść, ale przede wszystkim, żeby złapać swoją jazdę. Czyli każdy starał się skupić, żeby synchronizować się i nie pogubić. Możemy każdy mocno wiosłować, ale co z tego, jeżeli nagle każdy będzie to robił sam, bo ta łódka wtedy nie będzie płynąć. Medal najbardziej chciałbym zadedykować mojej żonie, dzieciom, rodzicom, moim braciom, którzy mnie wychowali, zahartowali. Miałem o ośmiu braci, byłem jednym z młodszych, więc możecie sami sobie dopowiedzieć, co się działo - dodał z uśmiechem Ziętarski.
Czaja zasłabł w strefie wywiadów
Dominik Czaja był wyczerpany w strefie wywiadów. W pewnym momencie aż zasłabł i musiał usiąść na krzesełku.
- Powiem szczerze, że nie pamiętam kiedy się tak zajechałem, ale to też świadczy o wysokiej dyspozycji, bo byłem w stanie stanąć na maksimum swoich możliwości, żeby zostawić swój organizm ponad swoje siły i zostawić tutaj więcej niż serce na tym torze, z czego jestem niezmiernie dumny. Pierwszy raz w życiu mnie tak ścięło - powiedział wyczerpany Czaja. - Spełniliśmy nasze marzenia, za co bardzo dziękuję chłopakom z osady, bo tworzymy świetny team po prostu, razem się wspieramy, jesteśmy dobrymi kolegami poza łódką też, więc możemy na siebie bardzo liczyć. Czuć było, że każdy wkłada w to serce i na koniec wjechaliśmy siłą woli, żeby dowieść po prostu to do końca. Dowieźliśmy brąz, było blisko srebro, ale jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku.
Były sprzeczki małżeńskie
Mateusz Biskup podkreślał, że atmosfera w wioślarskiej czwórce była znakomita, co ułatwiało osiągnąć olimpijski sukces. - Szczerze, to jest potrzebne dużo szczęścia, żeby znaleźć w tym samym momencie czterech ludzi, którzy się będą dogadywać. Wiadomo, są między nami czasami małe animozje, ale to są naprawdę po prostu takie sprzeczki małżeńskie. Pokłócimy się a pół godziny później już jest śmiech - opowiadał Biskup.
- Tak, tak jak Mateusz powiedział, zebrała się paczka czterech ludzi. Ale zrobiliśmy to, co mieliśmy, a teraz już ich nie lubię, rozjeżdżamy się do domów i już się nie znamy - żartował Fabian Barański. - Tak serio, to od początku tego trzylecia udowadnialiśmy na każdej imprezie, że dogadujemy się w łodzi, co potwierdzały wyniki, ale też poza nią. Uważam, że to było duże ułatwienie dla nas i sprawiało nam jeszcze więcej radości to, jak osiągaliśmy razem sukcesy.
Korespondencja z Paryża Michał Chojecki