- Jaki pani podsumuje te igrzyska?
Malwina Smarzek: - Podsumowując je, zacznę od tego, że ja się bardzo cieszę z tego, że przegrywając dzisiaj ten ćwierćfinał, jesteśmy tak bardzo rozczarowane. Bo doszłyśmy do takiego momentu, kiedy jesteśmy na igrzyskach olimpijskich i grając ćwierćfinał z mistrzyniami olimpijskimi, miałyśmy tak duże oczekiwania i tak bardzo wierzyłyśmy w siebie i chciałyśmy to wygrać. Myślę, że Amerykanki przede wszystkim zachowały bardzo chłodne głowy. Realizowały w stu procentach swoje założenia taktyczne. Zagrały bardzo dobry mecz i ja mam do nich pełny szacunek, w pełni zasłużenie wygrały. Myślę, że zagrały jeden z lepszych meczów w tym sezonie. A ja jestem niesamowicie wdzięczna, że mogłam być z tym zespołem tutaj na igrzyskach, że trener znalazł miejsce dla mnie w tym składzie.
- Joanna Wołosz ogłosiła, że kończy reprezentacyjną karierę...
- A tam, głupoty gada (śmiech). Znaczy dla polskiej siatkówki byłoby dobrze, żeby ona ona nie kończyła tej kariery. Wiem, że tak powiedziała i że chce kończyć, ale wierzę, że da się przekonać, żeby została i liczę po cichu, że jeszcze zatęskni za kadrą.