Polscy siatkarze na wielu dotychczasowych turniejach olimpijskich byli faworytami do medali. W XXI wieku nie potrafili jednak przekroczyć granicy ćwierćfinału i dlatego zaczęto mówić o klątwie ciążącej nad biało-czerwonymi. Niechlubną passę udało się przełamać podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Podopieczni Nikoli Grbicia najpierw pokonali Słowenię w ćwierćfinale, a następnie po nieprawdopodobnym boju Amerykanów w półfinale i w taki oto sposób zagwarantowali sobie medal igrzysk olimpijskich, bo wiedzieli, że mają co najmniej srebro.
Wiele lat czekania! Siatkarze przerwali fatalną passę
Ale zarówno Nikola Grbić, jak i siatkarze podkreślali, że nie przyjechali tu po drugie, ale pierwsze miejsce i będą walczyć o najwyższy stopień podium. W sobotę Francuzi byli jednak bezkonkurencyjni. Reprezentacja gospodarzy grała znakomicie i Polacy nie mieli pomysłu, jak przeciwstawić się świetnie dysponowanym rywalom. W pewnych momentach wydawało się, że biało-czerwoni odwrócą losy spotkania, ale wówczas Francuzi wybijali im to z głowy.
Gospodarze turnieju wygrali w trzech setach i po raz drugi z rzędu cieszyli się ze złotego medalu olimpijskiego. Polakom pozostało srebro, ale to i tak jest niebywale cenne, co pokazuje jedna statystyka. Srebro siatkarzy to bowiem pierwszy medal dla Polski w grach zespołowych od 1992 roku i igrzysk w Barcelonie, gdzie piłkarze również sięgnęli po srebro. Obyśmy znów nie musieli czekać długich lat na olimpijskie podium w grach zespołowych.