Ostatnie dwa trafienia które w meczu z Chinkami zadała Aleksandra Jarecka poprzedziło kuriozalne zamieszanie z wynikiem na tablicy. Pokazywała ona jednopunktowe prowadzenie Polek 31:30, a po chwili odjęto naszej drużynie punkt i po trafieniu Chinki, to one objęły prowadzenie 31:30. - Pierwszy raz się spotkałem się z taką sytuację, że pomylono wynik. Może po części jest to moja wina, że nie dopilnowałem wyniku na tablicy. Ale końcówka była tak równa, że bardziej skupiłem się na tym co działo się na planszy – powiedział dla TVP Sport trener Bartłomiej Język. Pani sędzina przyznała się, że wynik jest niepoprawny, ale musi wrócić do poprawnego wyniku - dodał.
Historyczny sukces polskich szpadzistek na IO Paryż 2024. Tego jeszcze nigdy nie było
Wówczas Jarecka i cały polski zespół znalazł się pod ścianą, bo do końca walki pozostawały 4 sekundy. Polka musiała w tym czasie zadać trafienie i zrobiła to. - Ola wykonała dwie kapitalne akcje, w tym jedną va banque kiedy na 4 sek. przed końcem doprowadziła do remisu. W dogrywce mając priorytet ataku nie dał szans przeciwniczce – ocenił jej trener. Czy przekazałem jej jakieś rady na te 4 sekundy przed końcem? Znam Olę od 20 lat, jest doświadczoną zawodniczką i wiedziała, że musi podjąć taką decyzję, bo tam nie było kalkulacji – opisał całą sytuację polski szkoleniowiec. W ubiegły roku doprowadził on nasze szpadzistki do mistrzostwa świata w turnieju drużynowym, a w tym roku potwierdziły swoją klasę zdobywając medal olimpijski.
Listen on Spreaker.