Nasz gwiazdor jak koń roboczy ciągnął grę, zdobywając 26 pkt w dniu, w którym skończył 31 lat. Urodziny obchodził tego dnia nie tylko Leon, także rozgrywający Biało-Czerwonych Marcin Janusz, rok młodszy od polskiego Kubańczyka. Obu fetowano po meczu okolicznościowymi torcikami, ale najlepszym prezentem była oczywiście wygrana nad Brazylią. Porażka za trzy punkty, do której wcale nie było tak daleko, postawiłaby nas w arcytrudnej sytuacji przed ostatnim meczem grupowym z Włochami. Ćwierćfinał olimpijski oddaliłby się od Biało-Czerwonych.
Na szczęście środowy horror zakończony sukcesem zapewnił nam już grę w ósemce, bez względu na inne wyniki. Polacy i Włosi nie mogą zostać wyprzedzeni, a ich sobotnie starcie zadecyduje o pierwszym miejscu w grupie B i wyższym rozstawieniu na ¼ finału.
– Granie z Brazylią nigdy nie jest łatwe – komentował Leon w Eurosporcie. – Jestem megazadowolony, że nie daliśmy jej żadnych szans. O to chodziło. Musimy poprawić kilka elementów, by było lepiej w następnym meczu (3.08 z Włochami – red.). Miałem sporo piłek, ale czuję się bardzo dobrze – przyznał Leon, który wykonał aż 48 ataków. – Nie wydaje mi się, by tak to wyglądało w każdym meczu, ale kiedy będzie potrzeba, jestem gotowy.
Polacy długimi fragmentami pierwszego i trzeciego seta mieli olbrzymie problemy, przede wszystkim ze skończeniem piłek w ofensywie ze skrzydeł. Praktycznie przestała funkcjonować nasza prawa strona, za którą odpowiada atakujący Bartosz Kurek. Nasz kapitan zaliczył wybitnie słabe spotkanie, a zmiennik Łukasz Kaczmarek nie pomógł.
Wejście Hubera było kapitalne
Ratowali sytuację kapitalnie dysponowani Leon i środkowi bloku. 15 pkt zdobył Jakub Kochanowski, Matusz Bieniek dodał 10, a dający fantastyczną zmianę temu ostatniemu Norbert Huber – 7, przy czym jego dotyk na zagrywce też był wart każde pieniądze, bo wtedy decydowały się losy spotkania.
Po trzy asy zaliczyli Leon, Bieniek i Huber, a w sumie Polacy aż 14 razy zdobywali punkty zagrywką! Wilfredo kończył mecz serią z pola serwisowego rozbijającą brazylijskie Kanarki w puch.
– Byliśmy przygotowani, że będziemy cierpieć w tym meczu – nie ukrywał Huber. – Fajnie siedział serwis. Jestem przygotowany na wejście w trakcie spotkania. Nie przyjechaliśmy tutaj po ćwierćfinał, tylko żeby wygrać igrzyska olimpijskie. Na razie jesteśmy na dobrej drodze – zakończył popularny Norbi.