Norweski napastnik był kuszony przez największe kluby w Europie. Ostatecznie porozumiał się z Manchesterem City, który w ostatnich latach najlepiej radzi sobie na angielskich boiskach, ale marzy też o zdobyciu Ligi Mistrzów. Napastnik pokroju Haalanda może spełnić te marzenia i nie ulega wątpliwości, że też dla samego 21-latka zmiana otoczenia wydaje się najlepszą opcją – Borussia Dortmund to klub, który obecnie nie daje wielkich nadziei na walkę o wielkie trofea. Norweg postanowił jednak pozostawić po sobie jak najlepsze wrażenie. Jak donosi „Bild” zdecydował się on na zakup pamiątkowych zegarków dla członków zespołu oraz innych pracowników klubu.
Sprawa Cezarego K. trafiła do sądu! Były menedżer Roberta Lewandowskiego ma poważne kłopoty
Erling Haaland wydał małą fortunę na zegarki. Chce pożegnać się z klasą
Niemiecki „Bild” podaje, że Erling Haaland przygotował dla każdego kolegi z drużyny zegarek z osobistym grawerunkiem. Miały to być zegarki marki Rolex Submariner, a każdy kosztować miał 13-15 tys. euro. Co więcej, norweski napastnik nie zapomniał także o pracownikach klubu – 21-latek obdarował fizjoterapeutów, szefów kuchni, lekarzy – łącznie ok. 20 osób. Ci otrzymali zegarki Omega o wartości 5-7 tys. euro.
Polskie kluby liczą na… transfer Lewandowskiego! Czeka na nie poważny zastrzyk gotówki
Łącznie Erling Haaland wydał na upominki dla kolegów i pracowników z BVB 500 tys. euro, co wystarczyłoby do kupna mieszkania w Niemczech. Jeszcze większe wrażenie kwota ta robi po przeliczeniu na złotówki, bowiem daje to ponad 2,3 mln złotych! Oczywiście dla piłkarza, który lada moment przeniesie się do jednego z najbogatszych klubów w Anglii, nie powinien to być duży wydatek. – Napastnik zarobi w Manchesterze około 24 mln euro netto na rok. Ale to wciąż hojny gest – podkreśla „Bild”.