To plotka jeszcze świeża. Do tej pory w kontekście odejścia CR7 z Santiago Bernabeu wspominało się o Paris Saint-Germain i Manchesterze United. Jedynych klubach, które miały udźwignąć finansowo zakup portugalskiego gwiazdora. 400 milionów euro - tyle trzeba bowiem położyć na stole, by w ogóle rozpocząć negocjacje z Realem Madryt i Ronaldo. Od 180 do 240 milionów zapłacić trzeba mistrzom Hiszpanii, a resztę - by w ogóle opłacić kontrakt czterokrotnego triumfatora Złotej Piłki. I ponoć takie pieniądze trzyma w banku Bayern Monachium. Tamtejszy "Sport Bild" zacytował Uliego Hoenessa, który zapowiedzieć miał w prywatnych rozmowach odpalenie "transferowego granatu". Transakcji zupełnie pomijającej klubowe finanse bawarskiego giganta.
Ronaldo dołączyłby w Niemczech do Roberta Lewandowskiego i stworzył trio napastników razem... z Arjenem Robbenem. Tworząc prawdopodobnie najmocniejszy atak na świecie. Porównywalny chyba tylko z armatami FC Barcelony: Neymarem, Luisem Suarezem oraz Lionelem Messim. Atak, który mógłby zapewnić Bawarczykom przerwanie dominacji Realu Madryt na Starym Kontynencie.
Wybuchnie transferowa bomba atomowa?