W ostatniej kolejce Bundesligi Bayern pokonał na wyjeździe Wolfsburg 4:0, a Lewandowski zdobył jedną bramkę, pieczętując piątą koronę króla strzelców tej ligi. Od wielu tygodni Lewy jest też liderem klasyfikacji strzelców lig europejskich. W Złotym Bucie ma 68 punktów, bo najlepsze ligi mają tam przeciwnik X2 za gola. W tym momencie RL9 jest więc zdecydowanym liderem, ale... Niebezpieczny będzie Włoch Ciro Immobile, który ma sześć goli straty do Polaka, ale aż 10 meczów do rozegrania, bo Serie A wznowiła rozgrywki o wiele później niż Bundesliga.
Robert Lewandowski w pogoni za kolejnym rekordem. Musi dokonać niebywałej rzeczy
Immobile też grał w sobotę i zdobył bramkę z rzutu karnego, w wygranym 2:1 meczu z Fiorentiną. Napastnik Lazio Rzym traci 12 punktów do Polaka i żeby go dogonić musiałby w ostatnich dziesięciu meczach strzelić 6 goli. To oczywiście możliwe, ale... wcale nie takie pewne. A prawda jest taka, że Włoch jest raczej jedynym rywalem Polaka, bo inni zawodnicy albo już skończyli sezon, albo mają za dużą stratę.
Trzeci w klasyfikacji jest znajomy Lewandowskiego z Bundesligi, Timo Werner. 28 bramek dla RB Lipsk to świetny wynik, ale też nie zostanie już poprawiony, bo Bundesliga, jak wspomniano, zakończyła już rozgrywki.
Lewandowski pokazał zdjęcie swojej armaty. Zrobił to dla nich
Również czwarty w klasyfikacji Erling Haaland nie zagrozi Robertowi, bo też już zakończył sezon. Teoretycznie w grze są jeszcze dwaj gwiazdorzy, Cristiano Ronaldo i Leo Messi, ale ich strata jest na tyle duża, że, z całym szacunkiem do ich gigantycznych umiejętności, wydaje się nie do odrobienia. Ronaldo ma 23 gole na koncie i 10 kolejek przed sobą, a Messi 21 bramek i 6 meczów do końca. To oznacza, że CR7 musiałby w 10 meczach zdobyć 11 goli, a Messi w sześciu aż 13 - jeśli marzą o dogonieniu Polaka. To raczej nierealne, więc wydaje się, że głównym rywalem pozostanie wspomniany Immobile.
Rafał Gikiewicz ryczał jak bóbr. Zobacz niezwykłe nagranie [wideo]