Na pewno nie w ten sposób, Kevin Grosskreutz wyobrażał sobie wizytę na meczu dziesiątej ligi w Niemczech. Mistrz świata z 2014 roku wybrał się na mecz Kreisligi C, na którym doszło do starć między kibicami. Oberwało się także jemu - w pewnym momencie biło go aż dziesięć osób!
- Bili nawet ludzi, którzy przyszli na mecz z dziećmi. W pewnym momencie otoczyło mnie z dziesięć osób, które zaczęły mnie okładać. Ci ludzie to tchórze. Są silni tylko w grupie - cytuje Grosskreutza "Sport Bild". Do akcji w pewnym momencie wkroczyła policja. Piłkarz nie zdecydował się jednak na wniesienie oskarżenia przeciwko napastnikom.
Zawodnik stwierdził, że nie bił się z kibicami, a jedynie próbował ich rozdzielać. To nie pierwszy raz, gdy Grosskreutz wpada w problemy. W 2017 roku, podczas jednego z wieczornych wyjść, został pobity na ulicach Stuttgartu. Później okazało się również, że pomocnik pojawił się wtedy również w dzielnicy czerwonych latarni i został wyrzucony ze Stuttgartu.
- Kiedy go widzisz, to wiesz że mogło stać się dużo więcej. Ma szczęście, że nie nabawił się długotrwałych urazów - mówił wtedy trener Hannes Wolf na łamach "Bilda". Grosskreutz gra dziś w barwach trzecioligowego KFC Uerdingen.