"Super Express": - Dlaczego przyznałeś punkt Lewandowskiemu?
Byambaa Tsagaanbaatar: - Z kilku powodów. Z Bayernem wygrał Bundesligę i dwa puchary. Zagrał w półfinale Ligi Mistrzów, dobrze prezentował się też na Euro 2016. Poza tym, choć było to w ubiegłym roku, to pamiętam jego 5 goli w 9 minut, dzięki którym zapisał się w Księdze Rekordów Guinnessa.
- To dlaczego tylko trzech dziennikarzy zagłosowało na niego?
- Szczerze mówiąc, nie wiem. Moim zdaniem, "Lewy" jest w tym momencie jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Kto wie, być może kiedyś będzie lepszy od Cristiano czy Messiego. Cóż, moi koledzy po fachu mieli na to inne spojrzenie.
- Lewandowski jest popularny w Mongolii?
- Oglądałem każdy mecz Bayernu od 2013 roku, czy to w Bundeslidze, czy Champions League. Ludzie uwielbiają ten klub. Dlatego Lewandowski jest bardziej znany jako piłkarz Bayernu, niż reprezentacji Polski. Wasz futbol nie jest popularny w Mongolii, ludzie raczej, poza Lewandowskim, nie znają polskich graczy. Ja jestem dziennikarzem, więc kilku mogę wymienić.
- Których?
- Boniek, Lato, Olisadebe, Boruc, Piszczek, Błaszczykowski... Jeszcze Dudek! Wasza drużyna narodowa gra bardzo dobrze i jeśli Lewandowski miałby kiedyś zagrać w naszym kraju, wszyscy byliby szczęśliwi. Nawet nie chcę typować jednak wyniku, nasza reprezentacja jest bardzo słaba, zajmujemy miejsce w ostatniej 20-stce rankingu FIFA. Nie ma u nas talentów na miarę Lewandowskiego.
- Lewandowski przedłużył kontrakt z Bayernem. Cieszy cię to?
- Tak, bo dalej będziemy go oglądać w lidze niemieckiej. Ale myślę, że jest stworzony do Premier League i kiedyś powinien spróbować tam sił.
- Co wiesz o polskim sporcie?
- Sportem numer jeden w Mongolii jest koszykówka, więc znam Marcina Gortata z NBA. Poza tym panią z trudnym nazwiskiem, która rzuca młotem (Anita Włodarczyk - red.). Byłem w Polsce raz, w 2000 roku. Przyjechałem z reprezentacją Mongolii w zapasach w stylu klasycznym. Mieli zawody w Siedlcach, a mieszkali i trenowali w Warszawie. Przy okazji wybrałem się na trening podnoszenia ciężarów i zobaczyłem Agatę Wróbel, niesamowicie silną kobietę! Warszawa była pierwszym europejskim miastem, które odwiedziłem.