Robert Lewandowski zapisał się w historii niemieckiej piłki i co do tego nikt nie może mieć wątpliwości. Gdy grał w Bayernie Monachium jego strzeleckie dokonania zachwycały cały świat, a regularność w dużej liczbie strzelanych goli pozwoliły mu na pobicie wielu rekordów, wcześniej należących do takich legend jak Gerd Mueller. Największego wyczyny Lewandowski dokonał w sezonie 2020/21, w którym strzelił 41 goli i dokładnie o jedną bramkę pobił rekord wspomnianego Muellera z sezonu 1971/72. Jako że poprzedni rekord przetrwał niemal 50 lat, to wydawało się, że ten ustanowiony przez Lewandowskiego będzie jeszcze bardziej trwały, ale poczynania Harry'ego Kane'a zaczynają kruszyć ten pogląd.
Harry Kane strzela jak maszyna. Już nie tęsknią za Lewandowskim, jego rekord zagrożony
W swoim najlepszym strzeleckim sezonie w Bundeslidze Robert Lewandowski miał na koncie 12 goli po 10 kolejkach. Harry Kane w 10. kolejce obecnego sezonu strzelił hat-tricka Borussii Dortmund i tym samym ma już... 15 goli! Gdyby utrzymał dotychczasową średnią strzelania bramek, to zyskałby niebotyczny wynik 51 goli w sezonie. Ale nawet jak mu się to nie uda, to i tak jest w bardzo dobrej sytuacji, by gonić rekord Lewandowskiego.
Na pocieszenie dla fanów polskiego napastnika można jednak przypomnieć, że rok przed ustanowieniem rekordu, w sezonie 2019/20, reprezentant Polski po 10 spotkaniach w Bundeslidze miał już 14 goli, a rekordu wówczas i tak nie pobił. Ci, którzy chcieliby, aby jego rekord przetrwał dłużej, muszą liczyć na podobny scenariusz i słabszą dyspozycję Kane'a w dalszej części sezonu.