Telewizja Sky płaci w sumie 966 milionów euro rocznie za pokazywanie meczów 1. Bundesligi i jej zaplecza. Przelewy, jak w każdej lidze, podzielone są na transze. Do wypłaty została ostatnia, ale stanęła pod ogromnym znakiem zapytania, ponieważ rozgrywki zostały wstrzymane i ich wznowienie stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Negocjacje władz ligi z szefami TV nie były łatwe, ale zdaniem dziennika Bild w czwartek nastąpił przełom w dobrą stronę dla klubów. Według nieoficjalnych informacji uzgodniono wypłatę ostatniej transzy. Miało to być 225 milionów euro, ale ze względu na wyjątkowość sytuacji ostatecznie wysokość tej transzy ma być nieco niższa, choć nieznacznie.
Niektóre mecze są też pokazywane przez inne stacje, ale ich zobowiązania wobec klubów są zdecydowanie mniejsze. A o tym jak wielką wagę ma to porozumienie świadczy fakt, że według informacji Bilda uchroni to aż trzynaście klubów przed bankructwem!
Przypomnijmy, że wciąż nie jest jasne co z ostatnią transzą jeśli chodzi o mecze polskiej Ekstraklasy, nie ma jeszcze oficjalnego stanowiska nadawców, czyli Canal Plus i TVP. Wypłata tej transzy jest mocno zagrożona i to jest głównym powodem tego, że kluby chcą za wszelką cenę wrócić do gry, aby spełnić warunki jej wypłaty.
A o tym jak ewentualny powrót miałby wyglądać, rozmawiali niedawno premier Matusz Morawiecki i prezes PZPN, Zbigniew Boniek.
Wracając zaś do decyzji niemieckiej telewizji - może to mieć wpływ na zamrożone pensje piłkarzy. Niewykluczone, że po otrzymaniu ostatniej transzy zniesione zostanie obniżenie poborów, co ustalono już wcześniej, choćby w Bayernie Monachium, a przecież mocno uderzyło to po kieszeni choćby Roberta Lewandowskiego.
Grzegorz Krychowiak opowiada o piciu wódki. Tego nie wie nawet jego tata!