Z radiowozu wysiedli dwaj funkcjonariusze i zażądali żeby do drzwi podszedł ze swojego miejsca Mladen Petrić. Chorwacki napastnik spełnił polecenie i wtedy okazało się, że to nie żaden "kryminał" tylko "romans". Koleżanka dwóch policjantów, która też wysiadła nieśmiało z samochodu, jest fanką przystojnego Petricia i bardzo by chciała dostać od niego autograf.
Chorwat podpisał jej zdjęcie z osobistą dedykacją. Co w niej było nie wiadomo, bo zapłoniona funkcjonariuszka szybko fotkę schowała.