"Super Express": - To chyba było trudne dla pana, żeby przez tyle miesięcy siedzieć na ławie?
Rafał Gikiewicz: - Trudne. Z kolei, gdybym pokazał, że jestem z tego niezadowolony, to pewnie usłyszałbym w klubie, że wezmą za mnie bramkarza numer 3, a ty sobie siedź i oglądaj mecze w telewizji. Dlatego nie mogę się obrażać, bo w Niemczech tego nie tolerują, tym bardziej że jestem obcokrajowcem.
- Były momenty, że chciał pan odejść z Freiburga?
- Oczywiście. Przychodząc tutaj, myślałem, że będzie inaczej. Po minionym sezonie Freiburg miał sprzedać Schwolowa i ja miałbym szansę być numerem 1. Jednak on przedłużył kontrakt i jest dwóch dobrych bramkarzy. Gdy ja chciałem odejść przed tym sezonem, to usłyszałem, że mnie nie oddadzą, bo cenią moją pracę.
- Czy jest szansa, że zagra pan w sobotę przeciwko Borussii?
- Wszystko będzie zależało od zdrowia Alexa. Jeśli będzie zdrowy, to raczej on wyjdzie na boisko w Dortmundzie. Taka jest polityka klubu - jest młodszy ode mnie, i co ważne, jest Niemcem, a ja Polakiem.
Zobacz: Cristiano Ronaldo oszpecony przez rywala
Sprawdź: Reprezentanci Polski zmienili barwy klubowe
Przeczytaj: Kolejny rekord Roberta Lewandowskiego