„Super Express”: - Poprzedni rok był dla ciebie wyśmienity, jeśli chodzi o statystyki najlepszy w karierze. Ta poprzeczka jest do przeskoczenia?
Robert Lewandowski: - Nie ma poprzeczki, którego się nie da przeskoczyć (śmiech). Przy tym jak się czuję i jak grają moje drużyny Bayern i reprezentacja, to wszystko jest możliwe. Ale koniec końców indywidualne statystyki się nie liczą, a ważne jest tylko dobro drużyny. A to, czy będę miał 5, 10 bramek więcej czy mniej, to nie ma znaczenia. Bardziej mnie cieszą nagrody drużynowe, bo to one mają większą wartość.
- Zdobyłeś ósmą statuetkę dla Piłkarza Roku. Jak ją przyjmujesz?
- Przede wszystkim wielka duma. Cieszę się, że w ogóle udało mi się przyjść na galę, bo w ostatnim czasie rzadko mi się to udawało. Muszę powiedzieć, że mi się spodobało (śmiech). Podsumowując poprzedni rok, był on bardzo owocny i słowa uznania należą się za to, co robimy z klubem i reprezentacja. Korzystam na pomocy kolegów.
- Pod koniec grudnia przeszedłeś zabieg przepukliny pachwinowej. Ze zdrowiem już wszystko w porządku?
- Tak naprawdę minęło po 10 dniach. Dostałem dłuższy urlop, ale dlatego, że go potrzebowałem i mi się należał. To były ustalenia z trenerem. Zaplanowaliśmy indywidualny trening bo wiedzieliśmy, że może mi on więcej dać, niż trening z drużyną. Mogłem popracować nad elementami, na które normalnie nie mam czasu.
- W ostatnim meczu z Mainz dość nieprzyjemnie upadłeś. To coś poważnego?
- Trochę pobolało i po paru minutach przeszło. Na szczęście nic groźnego się nie wydarzyło.
- Do Bundesligi trafił kolejny Polak Krzysztof Piątek. Konsultował z tobą transfer do Herthy?
- Krzysiek nie zadzwonił. Nie wiem, jak wyglądały rozmowy pomiędzy nim a klubem. Życzę Krzyśkowi jak najlepiej. Ale z drugiej strony można zadać sobie pytanie, czy Hertha to jest klub, który gra ofensywnie. Mam nadzieję, że będzie grał dobrze, będzie strzelał dużo goli, bo to jest potrzebne i jemu, i reprezentacji.
- Bayern gra ostatnio efektownie. Idziecie po kolejny tytuł mistrza Niemiec?
- Od momentu, kiedy stery w Bayernie przejął Hansi Flick, przegraliśmy tylko dwa mecze i sam się - Zastanawiam, jak to się stało, bo byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą, dominującą. Poza tym wszystko wygląda dużo lepiej, gramy o wiele pewniej w defensywie, stwarzamy dużo sytuacji, mamy radość z gry i czujemy się mocni. Zdajemy sobie sprawę, że idziemy do przodu i stajemy się coraz lepszą drużyną. Mamy wielu zawodników, którzy mogą grać na tym najwyższym poziomie.