Zarzut wobec Roberta Lewandowskiego, że ten nie strzela bramek w kluczowych meczach pojawia się w ostatnim czasie bardzo często. Goli Polaka zabrakło na mistrzostwach świata w Rosji, a także ostatniej rywalizacji w Lidze Mistrzów z Liverpoolem. Oberwało mu się za to nie tylko od kibiców, ale także ekspertów, Dietera Hamanna.
- Wiem, że nadal regularnie strzela bramki, ale kiedy ostatnio zdobył gola w ważnym meczu Ligi Mistrzów? Te miał Mario Mandżukić, z którym Bayern wygrał te rozgrywki. Lewandowski nie może się tym pochwalić. Jeśli nie zmieni podejścia, czarno widzę rywalizację Bayernu z Liverpoolem - mówił na antenie Sky.
Hamann miał rację - bramek Lewandowskiego zabrakło, a Bawarczycy zostali dosłownie rozgromieni przez ekipę Juergena Kloppa. Piłkarz Bayernu zdecydował się na stanowczą odpowiedź krytykom używającym tego argumentu. Polak wypomniał hejterom krótką pamięć.
- Wszystko zaczęło się w zeszłym roku. Nie strzeliłem gola w ćwierćfinale i półfinale, ponieważ osiem miesięcy grałem z bólem. Kiedy jednak spojrzysz na wcześniejsze lata, to zobaczysz, że strzeliłem co najmniej jedną bramkę w każdym ćwierćfinale i półfinale. Ludzie czasem widzą tylko to, co wydarzyło się wczoraj, a nie to, co działo się wcześniej -
mówi Robert.
Polak jest o krok od osiągnięcia kolejnego milowego punktu w Bundeslidze. Do tej pory zdobył 199 bramek w niemieckiej ekstraklasie. Zdobycie jubileuszowego gola uczyni go jednym z pięciu zawodników w historii ligi, który był w stanie tego dokonać. Najlepsza okazja do tego już w sobotę, gdy Bayern Monachium zmierzy się w "Der Klassikerze" z Borussią Dortmund.