- Gram dużo, ale nie zabraknie mi sił podczas finałów Euro - obiecał "Super Expressowi".
"Super Express": W kwietniu w ciągu 21 dni rozegrał pan aż siedem spotkań, a kolejne dwa przed panem. Kibice i dziennikarze niepokoją się, czy taka dawka nie wyjdzie bokiem podczas finałów Euro...
Robert Lewandowski: - Docierają do mnie takie głosy, ale przestańmy o tym gadać, bo to są głupoty i bezpodstawne obawy. Jak piłkarz gra za mało, to źle, a jak niby za dużo, to też źle. Nie ma za dużo! Co rok rozgrywam tyle meczów. To jest normalne.
Leicester - Swansea 4:0! Lisy rozstrzelały Fabiana i są już o krok od tytułu
- Jeżeli chodzi o zdrowe odżywianie się, to jest pan przykładem dla innych. Czy poprzez odpowiednią dietę można uzupełniać stracone kalorie, żeby sił w tak ciężkim okresie nie ubywało?
- Nie od dzisiaj wiadomo, że piłkarz odżywia się inaczej w okresie przygotowawczym, a inaczej w trakcie sezonu. Właśnie po to, żeby było więcej sił i można było utrzymywać formę. W najbliższych dwóch tygodniach będziemy grali co trzy dni, a później już co tydzień. Nie wydaje mi się, żeby była to nadmierna liczba i miała wpływ na moją formę.
- Na wyciągnięcie ręki jest kolejne mistrzostwo Niemiec z Bayernem, korona króla strzelców, ale także... Mirosłav Klose. On strzelił 121 bramek w Bundeslidze, a pan - 118. Dogoni go pan w tym sezonie?
- O, nawet nie znałem tych liczb. Na tym się nie będę skupiać, ważniejsze jest to, żeby przejść Atletico i zagrać w finale Ligi Mistrzów. Chciałbym strzelić w tych meczach jakieś bramki. Może w Bundeslidze też coś dorzucę.
- Spodziewał się pan kilka lat temu po wyjeździe do Niemiec, że tak szybko doścignie Klosego, najbardziej znanego piłkarza Bundesligi urodzonego w Polsce?
- Raczej nie. No i chyba on potrzebował więcej czasu na zdobycie tylu bramek niż ja. A przede mną jeszcze kilka lat grania w Bundeslidze.