Monachijczycy przyzwyczaili kibiców do tego, że ligę niemiecką wygrywają w przedbiegach. Na krajowym podwórku Bayern długo nie musiał namęczyć się tak ze zdobyciem mistrzostwa, jak w ostatnim sezonie. Po niektórych spotkaniach fani Bawarczyków mogli opuszczać stadion z szarganymi nerwami. Jednym z powodów słabszej gry mistrzów Niemiec była krótka ławka rezerwowych, co okazało się sporym problemem przy kontuzjach podstawowych zawodników.
Jasnym było, że jeśli Bayern w nadchodzących rozgrywkach chce zwojować nie tylko Bundesligę, ale w końcu odnieść sukces w Lidze Mistrzów potrzebuje solidnych wzmocnień. Zdawali sobie z tego sprawę włodarze klubu i zapowiedzieli, że latem ściągną do Monachium kilka głośnych nazwisk. Dotychczas udało się wzmocnić linię obrony, a w ofensywie nadal panuje posucha.
Długo mówiło się, że nowym piłkarzem Bayernu zostanie Leroy Sane. Gwiazda Manchesteru City niebawem może być najdroższym piłkarzem na świecie. Sprawa przenosin na Allianz Arenę spełzła jednak na niczym. Kolejne nieudane ruchy transferowe Bawarczyków sprawiają, że i obecni piłkarze tracą cierpliwość i domagają się zdecydowanych ruchów działaczy.
Niedawno głos w tej sprawie zabrał Joshua Kimmich, a niedługo potem do całej sprawy odniósł się również Robert Lewandowski. - Potrzebujemy nowych zawodników. Bez transferów, będzie nam ciężko grać o największe trofea. Bayern nie robił żadnych dużych wzmocnień przez ostatnie dwa lata - powiedział kapitan reprezentacji Polski na konferencji prasowej.
Ostry ton napastnika wynika z tego, że Lewandowski otrzymał obietnicę od władz, że jeśli przedłuży kontrakt z klubem, zespół zostanie wzmocniony głośnymi nazwiskami. - Każdy wie, że nie jest optymalnie, by w tym momencie sezonu mieć w kadrze tak niewielu zawodników na wysokim poziomie. Potrzebujemy więcej piłkarzy do konkurencji na treningach. Mam nadzieję, że coś się zmieni w tej kwestii w najbliższych dniach - stwierdził "Lewy". To nie pierwszy raz, kiedy Polak głośno domaga się transferów. Takie apele mogą wskazywać na frustrację związaną nieporadnością władz Bayernu na rynku transferowym.