W "bandzie pięciu" nie było Roberta Lewandowskiego. Grupę buntowników mieli tworzyć Arjen Robben, Franck Ribery, Mats Hummels, Jerome Boateng i Thomas Mueller, czyli wielkie gwiazdy. Z każdą z nich Włoch miał na pieńku, a apogeum kryzysu nastąpiło tuż przed meczem w Paryżu. Jak poinformował portal Sport1.de, Ancelotti nie dyskutował z piłkarzami o składzie, niczego nie uzasadniał, powiesił tylko karteczkę z pierwszą "jedenastką" i wyszedł z szatni. Część piłkarzy była zaskoczona, część wściekła i wiele wskazuje na to, że Bayern tamten mecz przegrał już właśnie w szatni. Rozczarowani szefowie Bayernu jeszcze w Paryżu zadecydowali o losie Ancelottiego, jego głowa "poleciała" nad ranem, o 3.30, a następnego dnia po południu oficjalnie potwierdzono dymisję szkoleniowca.
Oczywiście mecz w Paryżu był tylko kroplą, która przelała czarę goryczy. Nieoficjalnie piłkarze już wcześniej narzekali na treningi Włocha, uważając, że nie są odpowiednio intensywne. Carlo pogubił się więc na wielu frontach i szybko za to zapłacił. W niedzielę w meczu z Herthą Lewandowskiego i kolegów poprowadzi Willy Sagnol, ale na tym jego trenerska przygoda się skończy. Jak przyznał Uli Hoeness, prezes Bayernu, klub chce mieć sprawę nowego szkoleniowca załatwioną już w trakcie najbliższej przerwy na reprezentację. Zdaniem niemieckich mediów murowanym faworytem do przejęcia mistrza Niemiec jest Thomas Tuchel, który niedawno odszedł z Borussii Dortmund i jest do wzięcia od zaraz.
Niemieckie media: Jupp Heynckes wróci do Bayernu!
Piłkarz PSG oskarżył klub o dyskryminację. Sprawa w toku!
Trzecioligowiec wylosował Real Madryt i... wpadł w euforię! [WIDEO]