Ariel Borysiuk, pomocnik Jagiellonii Białystok

i

Autor: Cyfrasport Ariel Borysiuk, pomocnik Jagiellonii Białystok

Ariel Borysiuk po klęsce z Legią: Byliśmy bez argumentów. Wyglądało to tak, jakbyśmy rzucili ręcznik

2020-02-22 21:44

Legia zdeklasowała Jagiellonię wygrywając 4:0 w meczu 23. kolejki Ekstraklasy. To był dla białostoczan najniższy wymiar kary, bo wicemistrzowie Polski byli zdecydowanie lepszym zespołem. - Myślę, że bardzo dużo pozwoliliśmy Legii i byliśmy kompletnie bez argumentów od pierwszej do ostatniej minuty. Po stracie pierwszej bramki wyglądało to tak, jakbyśmy rzucili ręcznik i oczekiwali na dalsze sytuacje - powiedział Ariel Borysiuk, pomocnik białostockiej drużyny.

Jagiellonia notuje koszmarną serię. To już jej czwarty mecz bez wygranej i czwarty bez gola. Bilans bramkowy wygląda katastrofalnie dla drużyny trenera Iwajło Petewa: 0-10. - Jeśli chodzi o ten rok, to nawet nie strzeliliśmy gola - przyznał Borysiuk. - Pewność siebie jest zachwiana. Szybko straciliśmy bramkę po rykoszecie. To na pewno podcięło nam skrzydła i wybiło z rytmu. Ale to nie jest usprawiedliwienie, bo zostało jeszcze 80 minut grania, a tak naprawdę po tej bramce wyglądało, jakbyśmy rzucili ręcznik i oczekiwali na dalsze sytuacje z Legii. Wiemy, jakim zespołem u siebie jest Legia. Maja taką serię, że ich pewność na Łazienkowskiej jest olbrzymia. Od pierwszej minuty na nas ruszyli, bo na początku spotkania mieli dwie dobre okazje. Widać kolosalną różnicę w pewności siebie Legii a Jagiellonii na ten moment - podkreślił.

W rundzie rewanżowej Jagiellonia miała walczyć o awans do grupy mistrzowskiej, ale na ten moment bliżej jej do gry w grupie spadkowej. - Spokojnie jest jeszcze dużo spotkań - przekonuje nowy nabytek ekipy z Białegostoku. - Nie ulega wątpliwości, że z taką grą o ósemkę będzie bardzo trudno. To trudny moment dla wszystkich w klubie. W tym roku Jagiellonia ma 100-lecie istnienia klubu i nikt nie wyobraża sobie, że zabrakło nas w tej górnej ósemce. Zacznijmy od małych rzeczy, bo chyba jeszcze jako jedyni nie strzeliliśmy gola w tym roku. Terminarz jest dość mocny. Już w piątek zagramy u siebie z Lechem. Tylko razem zjednoczeni możemy z tego wyjść. Wierzę, że tak będzie. Nie zostaje nic innego, jak wyjść na boisko i trenować. Tego wymagają od nas kibice, którzy dali nam do zrozumienia, że są niezadowoleni z tej postawy. Po takim meczu jest to zrozumiałe. Wszystko w naszych nogach. Mimo całej tej sytuacji trzeba patrzeć pozytywnie i myśleć tylko, i wyłącznie o trzech punktach z Lechem - przekonuje.

Najnowsze