Taras Romanczuk, pomocnik Jagiellonii Białystok

i

Autor: Cyfrasport Taras Romanczuk, pomocnik Jagiellonii Białystok

Taras Romanczuk: W każdym elemencie byliśmy słabi od Legii

2020-02-22 23:49

Piłkarze Jagiellonii fatalnie spisują się w Ekstraklasie. Teraz zostali znokautowani na Łazienkowskiej przez Legię przegrywając aż 0:4. - To był kolejny mecz, w którym nie możemy strzelić gola. Nie potrafimy nic zrobić z przodu. W każdym elemencie byliśmy słabi od Legii - stwierdził Taras Romanczuk, kapitan Jagiellonii po klęsce w Warszawie z liderem Ekstraklasy.

To dla Jagiellonii już czwarty z rzędu mecz bez wygranej i czwarty bez zdobytej bramki. Legia zdominowała podopiecznych trenera Iwajło Petewa. Pod wodzą Bułgara "Jaga" w trzech spotkaniach w lidze zdobyła tylko punkt. Wstydliwie za to wygląda bilans bramkowy. Piłkarze z Podlasia nie strzelili żadnego gola, ale za to stracili aż siedem. - W każdym elemencie byliśmy słabi - przyznał szczerze po spotkaniu Taras Romanczuk, pomocnik Jagiellonii. - W dynamice Legia była dwa razy szybsza od nas. W chęci gry - cztery razy lepsza od nas. W zaangażowaniu - trzy razy. Myślę, że nie da się wychodzić na Legię i odstawiać nogi, gdy o coś walczysz. Nie chcę mówić o jakimś farcie. Stworzyliśmy pierwszą sytuację w 92. minucie. Nie oszukujmy się. To był kolejny mecz, w którym nie możemy strzelić gola. Nie potrafimy nic zrobić z przodu. Rozmawiamy ze sobą. Wszyscy mówią, że chcą grać, ale w meczu nic z tego nie wychodzi - zaznaczył.

Wprawdzie Jagiellonia wciąż zajmuje dziewiąte miejsce w Ekstraklasie, ale nad strefą spadkową ma już tylko siedem punktów przewagi. - Wiemy jak wygląda tabela, jaka sytuacja jest przed nami, a jaka z tyłu - analizował kapitan białostockiej drużyny. - Jeśli będziemy tak grać, to nic nie będziemy mieli. Musimy to poukładać, coś zrobić ze sobą, bo naprawdę dziś nasza gra była fatalna. Podobnie jak fatalna była w Krakowie. Z taką grą nic nie będzie. Nie ma skuteczności, charyzmy, zaangażowania. Bez tego nie da się grać w Ekstraklasie - stwierdził.

Już po stracie pierwszego gola piłkarze Jagiellonii wyglądali tak, jakby byli pogodzeni z losem. - Wydaje mi się, że każdy kto wychodził na boisko był pytany, czy jest gotowy i będzie walczył na 100 procent - opowiadał pomocnik białostoczan. - Każdy odpowiedział, że tak. Nie uważam, że już od piątej minuty byliśmy skazani na porażkę. W pierwszej połowie chyba nawet nie uderzyliśmy na bramkę. Przyjeżdżając na wyjazd nie można się na nim tylko bronić - podsumował występ w stolicy Romanczuk.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze