Chciałoby się, żeby tacy zawodnicy jak Artur Boruc nigdy nie kończyli kariery. Bo golkiper stał się ikoną polskiego futbolu i na pewno wielu kibicom będzie żal, że 42-latek nie zagra już w żadnym meczu. Przed tym sezonem zapadła decyzja o zakończeniu karieru przez "Króla Artura", a złożyło się na to wiele czynników. Sportowych i pozasportowych.
Tak będzie wyglądał pierwszy dzień Roberta Lewandowskiego w Barcelonie! Dokładny plan
Boruc walnął prosto z mostu. Gorzkie słowa o menedżerach
W środę odbędzie się pożegnanie Boruca. Na stadionie Legii odbędzie się mecz, w którym Wojskowi zmierzą się z Celtikiem Glasgow. Szkocki klub jest bliski sercu Borucowi, bo spędził w nim wiele lat i wygrał wiele cennych trofeów. I właśnie ze względu na mecz pożegnalny bramkarz bardzo często pojawia się ostatnio w mediach i udziela wielu wywiadów.
42-latek przyzwyczaił kibiców, że często decyduje się na bardzo mocne wypowiedzi. Teraz w rozmowie z portalem meczyki.pl uderzył w agentów piłkarskich. - Będę szczery, to środowisko jest zepsute. Ubolewam nad tym, że piłkarze muszą często współpracować z ludźmi, którzy właściwie wcale nie mają kręgosłupa moralnego - powiedział Boruc w programie "Pogadajmy o piłce".
Były reprezentant Polski przypomniał również sytuację, której sam doświadczył przy podpisywaniu kontraktu z Celtikiem. - Podczas jazdy z lotniska na Celtic Park rozmawialiśmy, jak ma wyglądać ewentualnie ten mój podpis. Dowiedziałem się kilku rzeczy, których nie wiedziałem wcześniej. Wysiadłem z samochodu i nie chciałem jechać dalej. To było trochę buńczuczne, bo niewiele to zmieniło - opowiedział Boruc.