- Chciałbym tę bramkę dedykować mojej żonie, Dominice. Mamy dziś 12. rocznicę ślubu. Kocham cię, kochanie, to dla ciebie taki mały prezencik – mówił uśmiechnięty „Grosik” przed kamerami Canal+. Na świętowanie jubileuszu w bardziej romantyczny sposób czasu jednak w weekend nie miał; pod stadionem w Gliwicach czekał już na niego samochód, który zabierał go do stolicy na zgrupowanie kadry. - Z małżonką zobaczę się dopiero w Warszawie, przy okazji meczu z Mołdawią. Jest moim wiernym kibicem, więc przyjedzie na to spotkanie – dodał Grosicki.
Doświadczony reprezentant był postacią numer jeden meczu Pogoni z Ruchem. To jego przytomność umysłu, kiedy przejmował piłkę wybijaną niefortunnie przez bramkarza Niebieskich, a potem przyspieszenie na miarę super expressu i precyzyjna asysta otworzyły Fredrikowi Ulvestadowi drogę do pierwszego gola. Drugiego zdobył sam, a przy trzecim – Maciej Sadlok, naciskany przez Efthýmisa Kouloúrisa, wpakował piłkę do własnej bramki – to właśnie „Grosik” posyłał piłkę w pole karne Ruchu. Powtórka w meczach Biało-Czerwonych – i formy, i dedykacji – jak najbardziej mile widziana!