Rafał Leszczyński

i

Autor: Cyfrasport Rafał Leszczyński

Śląsk w Europie

Bramkarz wicemistrza Polski czeka na pucharowego przeciwnika i jednej rzeczy się dziwi. „W życiu bym w to nie uwierzył!” [ROZMOWA SE]

2024-06-19 10:50

Już dziś o 14.00 swych rywali w drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji poznają Legia i Śląsk. Wśród potencjalnych rywali wicemistrza Polski są łotewska Riga FC, słoweńska Olimpija Lublana, słowacki DAC 1904 Dunajská Streda, czeski Banik Ostrawa oraz zwycięzca meczu I rundy pomiędzy fińskim Vaasan Palloseura i litewskim Żalgirisem Wilno. Wrocławianie czekają na losowanie z niecierpliwością. Również Rafał Leszczyński, który w minionym sezonie zachował najwięcej (13) czystych kont spośród wszystkich kolegów po fachu i walnie przyczynił się do zdobycia srebrnych medali, jakie zawisły na szyjach wrocławskich piłkarzy.

„Super Express”: - Nacieszył się pan już wicemistrzostwem?

Rafał Leszczyński: - Z jednej strony była radość, ale… jakaś tak umiarkowana. Bo - z drugiej strony - był delikatny smutek. Jechaliśmy na ostatni mecz z nadzieją, że powalczymy o to złoto. Trochę emocji zabrała nam wtedy aura, płatając figla. W zasadzie wychodząc na mecz już wiedzieliśmy, że tego złota nie będzie.

- Jest srebro. I pewnie wielu kibiców stuknęłoby się w głowę u progu sezonu, gdyby im powiedzieć, że sięgnie po nie zespół, który rok wcześniej uchronił się od spadku w ostatniej kolejce...

- Nasza liga jest dosyć specyficzna, jak widać. Pięć lat temu Piast Gliwice też tuż przed sezonem mistrzowskim ledwo otrzymał się w ekstraklasie, więc… nie ma co wyrokować czegokolwiek z wyprzedzeniem. Szczerze mówiąc jestem pewien, że żaden z nas w szatni Śląska przed pierwszym meczem sezonu nie postawiłby złamanego grosza na scenariusz, w którym do ostatniej kolejki będziemy mieć szansę na złoto! I to jest coś fantastycznego. To jest futbol, tutaj nie grają wyłącznie pieniądze, tutaj także liczy się boisko.

- Jesienią rozdawaliście karty. Wiosna była dla was bardzo trudna. Skąd te dwa oblicza?

- A pamięta pan nasz pierwszy w tym roku ligowy mecz, z Pogonią? Mieliśmy tam siedem, osiem, dziewięć setek. Jeśli nie strzelasz takich sytuacji to życie cię pokara i tak też się stało. Dużo sytuacji mieliśmy też w kolejnym spotkaniu, ze Stalą Mielec. Generalnie było takich sporo meczów, w których zawodziła nas skuteczność. Zagraliśmy sześć spotkań w tej rundzie bez strzelonego gola, więc to tutaj należy upatrywać przyczyn tego, że daliśmy się dogonić i wyprzedzić Jagiellonii. Ale szanujemy to, co mamy na koniec.

- Co by pan powiedział tym, którzy mówią i piszą, że to najsłabszy mistrz i najsłabszy wicemistrz ostatnich lat?

- Powtórzę to, co powiedziałem przed chwilą: 34 kolejki zdecydowały o kształcie tabeli. Nikt nie rzucał monetą, nikt nie wylosował nas z bębna. Na przestrzeni całego sezonu zdobyliśmy z Jagiellonią najwięcej punktów. Z Legią – remis i zwycięstwo; z Rakowem - remis i zwycięstwo; z Pogonią – zwycięstwo i porażka; z Lechem - zwycięstwo i remis. Może i są to wielcy naszej ligi, ale nam nie dali nam rady.

Bramkarz wicemistrza Polski jednej rzeczy się dziwi. „W życiu bym w to nie uwierzył!”

- Fajne jest też to, że przywróciliście we Wrocławiu modę na futbol. Wraz z wami rosła przecież też frekwencja: aż do pełnych trybun w paru grach!

- Tak. Widać ogromny potencjał w mieście, widać zapotrzebowanie na fajną piłkę. Bardzo się z tego cieszymy i dziękujemy kibicom, że trzy razy przyszli i wypełnili po ostatnie krzesełko stadion. To jest coś fantastycznego, bo sezon wcześniej byłem świadkiem meczu, na który przyszło 4000 widzów. A w minionym bywało ich 40000. Gdybyśmy dwa lata temu o tym rozmawiali, w życiu bym w to nie uwierzył!

- Jedno jest pewne: w przeciwieństwie np. do Rakowa, żadnego z pucharowych meczów nie będziecie musieli grać poza Wrocławiem.

- I to jest piękne. Parę razy walono w nas gromami, a my jednak daliśmy radę. Zasłużyliśmy na te puchary i mam nadzieję, że będziemy się nimi cieszyć jak najdłużej

- Pamiętam pańskie powołanie – dekadę temu – do kadry. Dziś wicemistrz Polski, który ma najwięcej czystych kont w minionym sezonie, jeszcze czasem o tym myśli?

- Byłbym hipokrytą, gdybym – w wieku 32 lat i wielu świetnych bramkarzach grających za granicą - powiedział, że robię sobie jakiekolwiek nadzieje związane z powołaniem. Co prawda piłka nożna to sport, w którym wszystko może się wydarzyć, ale ja dziś myślę o dużo bardziej przyziemnych rzeczach. Choćby o tym, by następny sezon w Śląsku był podobny do tego, który za nami.

Sonda
Czy Śląsk Wrocław awansuje do fazy grupowej Ligi Konferencji?
Najnowsze