Brożek: Zagramy z Legią o mistrzostwo

2009-04-28 11:17

Paweł Brożek (26 l.) wyznał, że uważnie ogląda mecze Legii Warszawa, niedzielne spotkanie na szczycie z Lechem Poznań, również.

 - Oglądałem jedynie drugą połowę i widziałem tylko okres przewagi Lecha. Jednak z tego, co wiem, w pierwszej połowie dominowała Legia, także remis jest wynikiem sprawiedliwym - stwierdził snajper Wisły Kraków.

Brożek, jak wszyscy w krakowskiej drużynie, cieszy się, że najwięksi rywale do mistrzostwa nawzajem odebrali sobie punkty. W niedzielnym meczu miał okazję podpatrzyć, jak można wykorzystywać słabsze strony Legii. Ta wiedza przyda się, gdy wiślakom przyjdzie się za dwa tygodnie zmierzyć z warszawską ekipą przy Reymonta. - Lech zaczął grać z Legią bardzo wysoko pressingiem. To przynosiło skutki, Legia nieco oddała pole. Stąd się brały te bardzo groźne sytuacje dla Lecha - analizuje Brożek.

Mecz Wisły z Legią jest już w Krakowie reklamowany jako "piłkarski spektakl wiosny". Brożek również uważa, że to tę właśnie konfrontację można nazwać meczem o mistrzostwo Polski. - Na pewno w pewnym stopniu tak będzie. Spotkają się dwie drużyny z czołówki, które będą miały tyle samo punktów. Myślę bowiem, że w najbliższej kolejce my pokonamy Piast w Gliwicach, nie sądzę też, żeby Legia straciła punkty z ŁKS-em. Dlatego uważam, że faktycznie będzie to decydujący mecz.

Największy rywal Pawła Brożka do korony króla strzelców, Takesure Chinyama, strzela gole z regularnością karabinu maszynowego, w niedzielę znów dołożył kolejne trafienie. Wyprzedza teraz wiślaka o jedną bramkę. - Widać, że Takesure jest w formie, nie ma co ukrywać. Potrafi się znaleźć w sytuacjach podbramkowych i przede wszystkim potrafi je wykorzystać. To bardzo groźny napastnik i sztuką będzie go powstrzymać za dwa tygodnie tutaj, na Reymonta. Mam jednak nadzieję, że mamy na tyle dobrych obrońców, jak Arek Głowacki czy Marcelo, że będą potrafili uprzykrzyć mu życie.

Faktycznie, pojedynki główkowe Brazylijczyka Marcelo z Chinyamą mogą być jedną z atrakcji tego meczu. Wszak napastnik Legii strzelił już głową 9 goli w tym sezonie. Wiślak również świetnie radzi sobie w powietrzu, a do ułomków nie należy. - Myślę, że Marcelo da sobie radę w tych pojedynkach główkowych - uśmiecha się Brożek. Podchodzi jednak do rywala z dużym respektem: - Od dawna mówiłem, że królem strzelców będzie albo Chinyama albo Brożek, trzeciej opcji nie ma. Nie sądzę, żeby Robert Lewandowski był w stanie nas dogonić. Chociaż jest to bardzo dobry napastnik i w każdej chwili może ustrzelić hat-tricka. Na co dzień nie myślę o rywalizacji z Takesurem, ale nie ukrywam, że oglądam mecze Legii. Zwłaszcza patrzę na to, kto strzela bramki - zaśmiał się snajper Wisły.

Najnowsze