Ostatnio Górnik pokonał na wyjeździe 4:2 Zagłębie Lubin i przerwał serię meczów bez wygranej. Gdy zabrzanom nie szło trener Jan Urban znalazł przyczyny niepowodzeń. Wskazał, że w ataku brakowało drużynie Jesusa Jimeneza. Hiszpan przed startem rundy rewanżowej odszedł do Toronto FC. - Za brak skuteczności płacimy bardzo wysoką cenę - tłumaczył wtedy trener Jan Urban. - To nasz główny problem. Mam diagnozę tej sytuacji, zresztą, nie tylko ja. Górnik gra podobnie, ofensywnie, stwarza sobie sytuacje, ale brakuje nam jednak Jesusa Jimeneza. Nie oszukujmy się. Piłka nożna to biznes. Latem Jesusa nie puściliśmy, bo proponowana kwota była zbyt niska, potem nie mieliśmy nic do powiedzenia. Pozostało nam jak najlepiej go zastąpić - miał nadzieję szkoleniowiec śląskiej drużyny.
Ivi Lopez ma wsparcie w ukochanej. To jej as Rakowa pokazuje serduszka
Górnik sobie już poradził bez Jesusa Jimeneza, który ma obiecujący początek w barwach Toronto. Jego zespół zajmuje w Konferencji wschodniej piąte miejsce ze stratą sześciu punktów do prowadzącej Philadelphia Union. W poprzedniej kolejce Toronto przegrało na wyjeździe z New York City 4:5. Hiszpan strzelił dwa gole w ciągu pół godziny. Zespół prowadził, ale później gospodarze zdobyli pięć bramek. Rozmiary porażki udało się zmniejszyć dopiero w końcówce zawodów. Trener Bob Bradley stawia na Jesusa Jimeneza, który jest najlepszym strzelcem zespołu i MLS. W ośmiu występach strzelił sześć goli. Wcześniej pokonał bramkarzy takich klubów jak: New York RB, Columbus Crew, New York City i Philadelphia Union. Hiszpan prowadzi w klasyfikacji najlepszych snajperów ligi. Pozycję lidera dzieli z Argentyńczykiem Sebastianem Driussim z Austin. W następnej kolejce Toronto zagra u siebie z Cincinnati, a na początku maja wybierze się na rewanż z tym zespołem.
Gwiazda ekstraklasy o koronie króla strzelców. "Nie mam obsesji, ale..."