Piotr Reiss

i

Autor: Cyfrasport Piotr Reiss

Była gwiazda Lecha Poznań o meczach z Legią Warszawa. "Przyjemnie było..."

2022-09-28 14:29

Wprawdzie z Lechem nigdy nie sięgnął po tytuł, ale za to dwa razy zdobył Puchar Polski i był królem strzelców ekstraklasy. Były kapitan Kolejorza Piotr Reiss (50 l.) strzelił w lidze 109 goli, w tym także w starciach z Legią. Tak wspomina konfrontacje ze stołecznym klubem. Jest przekonany, że w sobotę mistrz Polski pokona lidera w hicie 11. kolejki.

Były napastnik wybrał kilka meczów przeciwko Legii, które najbardziej utkwiły mu w pamięci. - Za moich czasów Lech odstawał od Legii, która zawsze uchodziła za faworyta tej rywalizacji - wspomina Piotr Reiss, legenda poznańskiego klubu. - Ale potrafiliśmy pokazać pazurki. Pierwszy mój występ na Łazienkowskiej miał miejsce w 1995 roku. Legia była mistrzem, miała silny zespół. Jednak okazaliśmy się lepsi, zwyciężając 1:0, a ja asystowałem przy trafieniu Jacka Dembińskiego. Moim marzeniem było strzelenia gola na Łazienkowskiej. Udało mi się to w 2006 roku, gdy przegraliśmy 1:3, a gospodarze trafiali w ciągu trzydziestu minut pierwszej połowy… Wiele nieprzyjemnych epitetów ze strony kibiców Legii o sobie usłyszałem, więc przyjemnie było choć na chwilę uciszyć trybuny - opowiada.

Reiss może pochwalić się także hat trickiem w spotkaniu z odwiecznym rywalem. Dokonał tego w czerwcu 1998 roku. - Tego się nie zapomina, bo zwyciężyliśmy 3:0 i to właśnie po moich strzałach - przypomina. - Dla mnie jako wychowanka Lecha to była niesamowita frajda i uciecha. W bramce warszawskiej drużyny stał Grzesiek Szamotulski, który jest moim serdecznym kolegą. Do dziś mu te bramki wypominam. Legia walczyła wtedy o puchary, a my chcieliśmy uniknąć spadku, co nam się udało w końcowym rozrachunku - przyznaje.

Jednak szczególny sentyment Reiss ma do 2004 roku, gdy Lech ubiegł Legię w finale Pucharu Polski. - Ten dwumecz otwiera moją listę wspomnień - podkreśla. - Prowadził nas obecny selekcjoner kadry Czesław Michniewicz. Pierwsze spotkanie zaplanowane było w Warszawie, ale zmieniono układ gier. Najpierw zagraliśmy więc w Poznaniu i wygraliśmy 2:0 po moich golach. Ta zaliczka wystarczyła do zdobycia trofeum, bo w rewanżu przegraliśmy 0:1 po golu Piotrka Włodarczyka. Po raz ostatni w roli piłkarza byłem na Łazienkowskiej w 2013 roku, ale całe zawody przesiedziałem na ławce. Na koniec sezonu zostaliśmy wicemistrzem - wyznaje.

Były kadrowicz jest przekonany, że poznański zespół już wyszedł na prostą. - Lech zapomniał już o słabym początku, opanował kryzys - ocenia. - Wydaje się, że na papierze jest o wiele silniejszym zespołem niż Legia. Ostatnio Kolejorz wyglądał stabilnie. Jest na dobrych torach w kierunku dogonienia czołówki. Straty są niewielkie, więc mam nadzieję, że niebawem zespół włączy się do walki o tytuł - przekonuje.

Odkryciem w Lechu jest skrzydłowy Michał Skóraś, który zadebiutował w reprezentacji Polski. - W poprzednim sezonie był w cieniu Kuby Kamińskiego, a teraz już błyszczy - zaznacza. - Fajnie się rozwija, podoba mi się jego podejście. Jest skromny, zdaje sobie sprawę ze swoich zalet, jak i braków. Mówi, że jeszcze nie jest gotowy na wyjazd. Jednak prognozuję, że to może być jego ostatni sezon w naszej lidze - stwierdza.

Jak Lech wypadnie w starciu z liderem ekstraklasy? - Raków pokazał jak trzeba zagrać z Legią - typuje. - Rozbił ją 4:0, a to wysoki wynik. Można przegrać, ale trzeba to zrobić z honorem. Liczę na to, że rozkręci się Joao Amaral. Wierzę w niego, bo ma naprawdę duże umiejętności i wciąż może być liderem zespołu. Jeśli Portugalczyk zagra na swoim wysokim poziomie, plus od siebie dołożą coś jeszcze Michał Skóraś i Mikael Ishak to Legia będzie w tarapatach na Bułgarskiej. Dlatego stawiam 3:0 dla Lecha - kończy Reiss.

Sonda
Kto w sezonie 2022/2023 zostanie piłkarskim mistrzem Polski?
Najnowsze