„Super Express”: - Wisła ma nóż na gardle. Co w tej sytuacji jeszcze może zrobić trener Jerzy Brzęczek?
Maciej Żurawski: - Zostaje tylko motywacja i nadzieja, że trafi do głów piłkarzy. Teraz każdy z nich jest pod niebywałą presją. Trener powiedział, że drużyna przyzwyczaiła się do niej, do tego, że gra o utrzymanie. Mówi, że nie ma strachu w graczach, ale wiadomo, że każdy reaguje inaczej. Mam nadzieję, że każdy zawodnik poważnie traktuje ten klub.
- Dostrzega pan pozytywy w grze „Białej gwiazdy”?
- Wisła pokazuje, że potrafi kreować i strzelać. Jednak brakuje mi równowagi, bo jej gra do przodu jest okupiona dużym ryzykiem. Potrzebny jest też element szczęścia, które nie zawsze jest przy niej. Problemem są olbrzymie błędy popełniane w obronie. Po prostu Wisła za łatwo traci bramki. Nie wiem, czy w takiej sytuacji powinno prowadzić się otwartą grę. To fajne dla kibiców, ale czy nie lepiej zagrać brzydki mecz, ale zapewnić sobie zero z tyłu i wygrać skromnie?
- Czy jest w tym zespole piłkarz, który potrafi obudzić pozostałych?
- Podobała mi się reakcja Zdenka Ondraska, gdy wyrównał w meczu z Wisłą Płock. Widać było w nim sportową złość. To było szczere z jego strony. Czech wrócił do klubu, widać, jak dużą sympatia go darzy. Ale mimo wszystko brakuje mi lidera, który miałby wpływ na grę i styl wiślaków. Nie widzę takiej wyrazistej postaci, kogoś kto brałby odpowiedzialność na siebie. Ale widzę za to, że duże emocje buzują w piłkarzach.
- Po meczu z Płockiem krytykowany był współwłaściciel Jakub Błaszczykowski, który miał pretensje do arbitrów. Jak odebrał pan jego zachowanie?
- Wiadomo, że nie powinien się tak zachować. Został ukarany przez Komisję Ligi. Staram się też go zrozumieć, bo sam kiedyś byłem zawodnikiem i wiem jak olbrzymie emocje towarzyszą tego typu sytuacjom. Przegrali po rzucie karnym, po analizie VAR. Nie zapanował nad emocjami. Nie patrzę na niego krytycznie, ale na pewno nie pochwalam tego. Za to w żaden sposób nie rozumiem fatalnego zachowania Luisa Fernandeza, który uderzył rywala na koniec. To było bezmyślne, to była głupota! Co chciał osiągnąć? Nie chciał brać w tym udziału i „wyczyścił się” do końca sezonu? Zamiast pomagać drużynie w walce o utrzymanie, dokładać cegiełkę w postaci goli i asyst, to ją osłabił.
- Jak Wisła wypadnie w derbach z Cracovią?
- Przed każdą kolejką jest nadzieja, że teraz będzie wygrana, że wyjdziemy z dołka. Każdy myśli pozytywnie, że Wisła w końcu „skasuje” te punkty. Tak było ze Śląskiem i z Płockiem. Derby Krakowa to takie spotkanie w którym można spodziewać się każdego wyniku. Gdyby teraz Wisła była w czołówce to też trudno byłoby wskazać faworyta, niezależnie od zajmowanego miejsca w lidze. Wszystko jest mozliwe.
- Trzeba liczyć na cud?
- Wciąż wierzę, że Wisła uniknie spadku. Chciałbym, aby została w ekstraklasie. Dla polskiej piłki dobrze byłoby, aby klub z taką tradycją był w lidze. To życzenie osoby dla której „Biała gwiazda” jest bliska sercu. Nie spodziewam się nagle fantastycznej formy piłkarzy. Utrzymanie trzeba wybiegać, wyszarpać, wywalczyć. Wierzę, że jest w stanie to zrobić. Ale sytuacja na ten moment jest fatalna, bo trzeba jeszcze liczyć na potknięcia konkurentów, a meczów coraz mniej.