- To tylko Walia, ale zwycięstwo zapewniło spokój przed zbliżającymi się mistrzostwami świata - powiedział Jacek Ziober, cytowany przez Polską Agencją Prasową. - Gdybyśmy znów zgubili punkty, atmosfera przez najbliższe dwa miesiące byłaby naprawdę gęsta, wiele osób miałoby używanie, a w Internecie by huczało. To jest nam teraz kompletnie niepotrzebne. W Cardiff nie ustrzegliśmy się jednak błędów. Szczególnie w pierwszej połowie, gdyby Walijczycy mieli więcej umiejętności i gdyby nie wyśmienita postawa Wojciecha Szczęsnego, mogliśmy stracić co najmniej jednego gola i mogło być różnie. Końcówka też nie należała do nas – wskazał i przyznał, że dla polskiej drużyny ryzykowna jest gra w zestawieniu z trójką obrońców. - Latka lecą i niektórym naszym piłkarzom brakuje już szybkości i zwrotności. W środku pola nie zawsze nadąża Grzegorz Krychowiak, Kamil Glik nadrabia doświadczeniem, a przypadku Jana Bednarka widać brak regularnej gry w lidze. Przez to reakcje są spóźnione – podkreślił strzelec ośmiu goli dla reprezentacji.
Ziober przyznał, że budowana przez Michaniewicza kadra wciąż nie wygląda, jak drużyna gotowa na rozpoczynający się za dwa miesiące mundial. Jak tłumaczył, największym problemem jest środek pomocy, gdzie selekcjoner mimo wielu prób nie znalazł jeszcze optymalnego zestawienia. - Środek pola to nasza bolączka - ocenił. - Nadal nie potrafimy utrzymać się dłużej przy piłce, zmusić rywala, by za nią trochę pobiegał. Cały czas skłaniamy się ku temu, by grać z kontry. Jestem za tym, by grać dwójką napastników, co pokazał też mecz z Walią. Karol Świderski świetnie odnajduje się obok Roberta Lewandowskiego, na czym korzysta "Lewy" i reprezentacja – podsumował były napastnik m.in. ŁKS Łódź, Montpellier HSC i Osasuny Pampeluna.