"Super Express": - Jak we Florencji przyjęto rezultat losowania par ćwierćfinałów Ligi Konferencji?
Moreno Torricelli: - Z optymizmem. Lech, przynajmniej w teorii, wydawał się być najłatwiejszym rywalem. Jednak nie oznacza to, że Fiorentinę czeka łatwe zadanie. Zespół z Poznania nie przez przypadek dotarł na ten etap rozgrywek. Wcześniej mistrz Polski potrafił przecież ograć bardziej renomowanych rywali. W mojej ocenie w pełni zasłużył na to, aby znaleźć się w tym miejscu.
- Jednak to Fiorentina wygląda w tym roku znakomicie. W 12 meczach zanotowała tylko dwa remisy. Zgadza się pan z tym, że jest faworytem tej rywalizacji?
- To prawda. Tyle że Fiorentina nie może podejść do tych meczów ze zbyt dużym luzem. To może okazać się zgubne. W pierwszej części sezonu „Viola” potrafiła stracić punkty u siebie z zespołem z Rygi. Niech to będzie dla niej ostrzeżenie. Lech na pewno jest drużyną mocniejszą od Łotyszy.
- Fiorentina wygrała 10 ostatnich meczów w Lidze Konferencji, strzelając w nich 25 goli. Wspomniane osiągnięcia robią na panu wrażenie?
- Z pewnością trener Vincenzo Italiano chce, aby jego zespół grał widowiskowo i ofensywnie. Na pewno takie wygrane jak w Bradze (4:0, przyp. red), czy w Turcji (4:1, przyp. red.) robią wrażenie. Jednak każdy kolejny mecz to nowa historia. W tej chwili liczy się tylko spotkanie z Lechem.
- W tym sezonie mistrz Polski jest groźny u siebie dla każdego. Jedynie Hapoel wyjechał z Poznania z punktem. W tym upatruje pan szansy dla Lecha?
- Dlatego Fiorentina musi zagrać bardzo uważnie. Jakiekolwiek lekceważenie może źle skończyć się dla podopiecznych trenera Italiano. Wydaje się jednak, że w zespole z Florencji nie powinno być problemów z zachowaniem odpowiedniej koncentracji. Zespół jest już w ćwierćfinale, zaledwie pięć meczów dzieli „Violę” od końcowego triumfu.
- Czy Fiorentina jest głównym faworytem do wygrana Ligi Konferencji?
- Na pewno jednym z głównych, ale nie można zapominać o innych drużynach, jak Anderlecht, czy West Ham. Jak już wspomniałem, na tym etapie nie ma już słabych rywali. Każdy, kto znalazł się w ćwierćfinale, zdaje sobie sprawę z tego, że tylko finał jest na wyciągnięcie ręki.
- Fiorentina w Lidze Konferencji jest wyjątkowo skuteczna. Na kogo zatem Lech musi zwrócić szczególną uwagę?
- Tak naprawdę w tym sezonie zespół trenera Italiano nie ma jednego superstrzelca, który wybijałby się ponad resztę. Bardzo groźni są Cabral, Jović, Gonzalez, Saponara. Zespół ma mocnych bocznych defensorów jak Dodo i Biraghi, którzy często podłączają się do akcji ofensywnych. Największym atutem tej jest zespół i wyrównana kadra. Po słabym początku drużyna otrząsnęła się. Znowu gra dobrze i efektywnie. Potwierdzają to wyniki.
- Czy triumf w Lidze Konferencji będzie dla Fiorentiny celem nadrzędnym?
- W tej chwili Fiorentina walczy nie tylko w Lidze Konferencji. Jest także o krok od finału Pucharu Włoch, a w Serie A stara się nadrabiać dystans po słabym początku sezonu. Nie wiadomo jak potoczy się sprawa z karą dla Juventusu. W finale zmagań o Puchar Włoch rywalem „Violi” będą wspomniane Juve albo Inter, a to oznacza, że droga do rozgrywek o europejskie puchary może wieść właśnie przez Ligę Konferencji. Dlatego we Florencji wszyscy tak bardzo żyją tymi rozgrywkami.
- Jakiego rozstrzygnięcia spodziewa się pan w rywalizacji z Lechem?
- Zespół z Florencji z pewnością jest faworytem. Jednak Lech, szczególnie u siebie jest groźny dla każdego. Wiele będzie zależało od pierwszego spotkania. Jeżeli Fiorentina wywiezie z Polski korzystny wynik, to u siebie powinna zapewnić sobie awans.