- Dziś pieniądze są w piłce kluczowe. Mieliśmy paru chłopaków, którzy chcieli przyjść, coraz więcej chce, paradoksalnie sytuacja z Celtikiem pomogła Legii, nie jesteśmy już anonimowi. Ale na końcu liczy się to, ile jesteśmy w stanie zapłacić - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Legia zremisowała z Lechem w hicie 10. kolejki
Właściciel Legii nie ukrywał także ambitnych planów na przyszłość.
- Legia ma jednak potencjał, by się rozwijać przez zwiększanie przychodów. Dziś mamy 100 mln zł budżetu. Nie ma powodu, żeby za 5-7 lat nie było to 100 mln euro. Barceloną czy Realem nie będziemy, ale możemy grać w tej samej lidze. Oni mogą być naszymi rywalami - zaznaczył Mioduski.
Przypomnijmy, że mistrzowie Polski odpadli z eliminacji Ligi Mistrzów, mimo że na boisku byli zdecydowanie lepsi od rywali - wygrali dwumecz aż 6:1. UEFA ukarała jednak klub walkowerem za występ w rewanżowym spotkaniu z Celtikiem Bartosza Bereszyńskiego, który nie był uprawniony do gry.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail