Pierwsza połowa, w której nie padły bramki, nie zapowiadała klęski Pogoni. Cracovia miała dużą przewagę w posiadaniu piłki, ale grający uważnie w defensywie goście nie pozwalali "Pasom" na zbyt wiele pod ich bramką. Wszystko zmieniło się po przerwie.
- Nasza cierpliwość została w końcu nagrodzona - stwierdził po meczu Mateusz Cetnarski.
To on w 48. minucie rozwiązał worek z bramkami "Pasów" po ładnej akcji i podaniu Kapustki, który napędzał większość akcji Cracovii. Zainteresowani nim Włosi z Romy i Sassuolo musieli być zadowoleni z tego, co zobaczyli.
Zobacz: Bartosz Kapustka: Koszulka z dychą na plecach to mój SKARB [ZDJĘCIA]
- W pierwszej połowie Pogoń postawiła przed swoją bramką autobus. Grali defensywnie, licząc na kontry, i widać było, że chcą tak dotrwać do końca spotkania. Na szczęście graliśmy cały czas swoją piłkę i udało się wreszcie strzelić. A potem już ten mecz się fantastycznie dla nas ułożył - dodał Cetnarski, który miał udział również przy dwóch innych golach Cracovii.
- W 51. minucie gospodarze serią szybkich podań rozklepali coraz bardziej dziurawą defensywę Pogoni i było już 2:0. Goście odpowiedzieli ładnym trafieniem Łukasza Zwolińskiego, ale potem znów kibice przy ul. Kałuży oglądali koncert ofensywnej i skutecznej gry w wykonaniu Cracovii. W 61. minucie Deniss Rakels strzelił swoją drugą bramkę w meczu, a 10 minut później wynik ustalił Marcin Budziński, wykorzystując błąd fatalnie broniącego Dawida Kudły.
- Porażka boli, ale trzeba przyznać, że Cracovia była zdecydowanie lepsza, a nam przyda się kubeł zimnej wody. Nie możemy myśleć, że nie da się nas pokonać, i to spotkanie nam o tym przypomniało - powiedział Adam Frączczak.