Podopieczni Pala Dardaia do wyjazdowego meczu z Mainz przystępowali ze strefy spadkowej, ale drużyna z Berlina miała aż trzy zaległe spotkania do rozegrania. Krzysztof Piątek tym razem rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych, ale – jak się potem okazało – mógł mieć kluczowy wpływ na końcowy rezultat meczu. Samo spotkanie znakomicie rozpoczęło się dla „Piony” i jego kolegów, którzy za sprawą Francuza Lucasa Tousarta wyszli w 36. minucie na prowadzenie. Gospodarze odpowiedzieli jednak bardzo szybko, po zaledwie 240 sekundach wyrównał bowiem Phillip Mwene.
Choć w całym spotkaniu optyczną przewagę mieli gospodarze to w końcowym fragmencie spotkania piłkę meczową mieli ambitnie grający piłkarze Herthy. Bohaterem berlińczyków mógł zostać Krzysztof Piątek, który stanął przed wyborną szansą na strzelenie gola. Polski napastnik został obsłużony wyśmienitym podaniem przez Vladimira Daridę i nie pozostało mu nic innego jak tylko z czterech metrów wbić futbolówkę do praktycznie pustej już bramki gospodarzy. 25-latek fatalnie jednak skiksował, nie trafiając nawet w światło. Mecz ostatecznie zakończył się podziałem punktów.
Poniedziałkowy remis z FSV Mainz sprawił, że drużyna Piątka w dalszym ciągu znajduje się w strefie spadkowej. Berlińczycy wciąż mają jednak do rozegrania jeszcze dwa zaległe spotkania, a do miejsca gwarantującego utrzymanie tracą jedynie trzy „oczka”. Podopieczni Pala Dardaia w tym tygodniu wyjdą na murawę jeszcze dwukrotnie. Najpierw w czwartek podejmą SC Freiburg, a następnie – także na własnym obiekcie – zmierzą się z Arminią Bielefeld.