W sezonie regularnym najlepszymi zespołami w pierwszej lidze okazały się Miedź Legnica oraz łódzki Widzew. To one wywalczyły bezpośredni awans do rodzimego „futbolowego raju”. Jest w nim jeszcze jedno wolne miejsce, o które – zgodnie z regulaminem, wprowadzonym w życie od sezonu 2019/20 – walczą drużyny z miejsc 3-6 w końcowej tabeli. Wcześniej z owej „bocznej furtki” otwierającej drzwi do grona najlepszych skorzystała poznańska Warta (2020) i Górnik Łęczna (2021).
Faworytem obecnych baraży bez wątpienia była gdyńska Arka, która walkę o drugie miejsce przegrała z łodzianami różnicą jednego punktu. Żółto-niebiescy, ćwierćfinaliści tegorocznej edycji Pucharu Polski, sensacyjnie przegrali jednak w czwartek na swoim stadionie z szóstym w tabeli Chrobrym z Głogowa, który w rozgrywkach ligowych zebrał aż jedenaście „oczek” mniej. Wygrał jednak oba bezpośrednie starcia z Arką, i w czwartkowy wieczór zrobił to po raz trzeci, awansując do finału baraży!
W Ekstraklasie odnalazł się sobowtór Karima Benzemy! To jedna z gwiazd ligi, zgadniecie?
Rywalem drużyny z Dolnego Śląska będzie Korona. Kielczanie od początku sezonu nie kryli ambicji powrotu do ekstraklasy, z której spadli latem 2020 roku, po jedenastoletnich nieprzerwanych w niej występach. W półfinale baraży w sposób bezdyskusyjny – załatwiając sprawę de facto przed upływem 40. minuty gry, kiedy było już 3:0 dla gospodarzy – odesłali do domu opolską Odrę, która na ewentualny powrót do elity czeka już 41 lat – i będzie musiała poczekać jeszcze przynajmniej rok.
Legenda polskiej kadry przestrzega Lewandowskiego. Ta sugestia wielu zaskoczy, padła konkretna rada
I to właśnie Korona będzie faworytem finałowej rywalizacji z Chrobrym. Przede wszystkim zagra na własnym stadionie, bo w tabeli końcowej zajęła wyższe miejsce. - Odpada nam męcząca postać do Gdyni – trener kielczan, Leszek Ojrzyński przyznał, że niespodziewany rezultat starcia Arka – Chrobry mocno go ucieszył. „Spina” w kieleckim obozie jest ogromna. - Dla nas ten mecz jest jak finał Ligi Mistrzów – dodał Ojrzyński, nawiązując w ten sposób do sobotniej potyczki w Paryżu między Realem a Liverpoolem w finale najważniejszych klubowych rozgrywek Starego Kontynentu.
Półfinałową potyczkę Korony z Odrą oglądało siedem tysięcy widzów. To połowa pojemności Suzuki Areny w Kielcach. W niedzielny wieczór będzie ich jednak zapewne dużo więcej. - Im więcej ludzi, tym większa frajda – zapewnia Ojrzyński, mówiąc o motywacji pozytywnej, a nie stresującej presji trybun. Kibiców głogowskich z pewnością na widowni też nie zabraknie, choć będą w zdecydowanej mniejszości. Natomiast włodarze dolnośląskiego miasta zdecydowali się na potrzeby „najważniejszego meczu w ponad 70-letniej historii klubu” - jak napisali w komunikacie – ustawić w centrum Głogowa specjalny telebim i stworzyć „strefę kibica” na Rynku Starego Miasta!
Piłkarze Chrobrego do Kielc przyjechali prosto z Gdyni. Raczej skupieni i skoncentrowani, niż radośni i szczęśliwi z powodu wygranej z Arką. - Nie było w tym zwycięstwie przypadku – trener „miedziowych”, Ivan Djurdjević, mówił bardzo spokojnie i merytorycznie o przyczynach sukcesu, ale i o podejściu do finałowej batalii. - Byliśmy w Gdyni solidni, konsekwentni, równi przez cały mecz. To była piłka w czystej postaci w wykonaniu Chrobrego – dodawał szkoleniowiec, który już kilka tygodni przed zakończeniem sezonu ogłosił... zakończenie swej trzyletniej trenerskiej przygody z głogowską drużyną. Kto wie jednak, czy ewentualny awans Chrobrego nie wpłynie na zmianę decyzji 45-letniego szkoleniowca, który w 2010 roku jako zawodnik był mistrzem Polski w szeregach „Kolejorza”.
I jeszcze wątek zupełnie niepiłkarski. 18 kwietnia 1025 w Gnieźnie miała miejsce koronacja księcia Bolesława zwanego Chrobrym na pierwszego w naszych dziejach króla Polski. Czy 997 lat później inny Chrobry – i w Kielcach, a nie w pierwszej stolicy kraju – też sięgnie po Koronę, strącając ją z tronu marzeń o ekstraklasie?