Flavio Paixao, Lechia Gdańsk

i

Autor: Cyfra Sport Flavio Paixao

Flavio Paixao po pobiciu rekordu Radovicia: 100 goli w lidze? To nie jest wykluczone

2019-11-25 14:55

Flavio Paixao (35 l.) jest od tego weekendu najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii polskiej Ekstraklasy. Dwa gole w meczu z ŁKS Łódź (3:1) sprawiły, że gracz Lechii wyprzedza o jedno trafienie Miroslava Radovicia (68-67). - Z jednej strony rekordy nie są najważniejsze, ale z drugiej to coś bardzo przyjemnego. A czy wyobrażam sobie, że mogę dobić do stu goli w lidze? Tak. Wszystko jest możliwe. Czuję się wyśmienicie - mówi "Super Expressowi" portugalski zawodnik.

"Super Express": Masz już na koncie 68 bramek w Ekstraklasie. A pamiętasz pierwszą?
Flavio Paixao: - Oczywiście, że tak. To był gol na stadionie Jagiellonii, pamiętam, że trwała tam wtedy przebudowa. I co ciekawe, to też był lob, tak jak ostatni gol strzelony Malarzowi. Wtedy lobem pokonałem Kelemena.

- No właśnie. Bramka na 3:1 z ŁKS była nie tylko historyczna, ale i bardzo ładna. Przyglądając się powtórkom, widać, że dokładnie tak chciałeś uderzyć..
- Tak. Od początku do końca tak to miało wyglądać. Kiedy dostałem podanie zdążyłem sprawdzić, w który miejscu jest bramkarz. W futbolu inteligencja jest bardzo ważna. Im jesteś bardziej inteligentny, tym masz większą szansę być dobrym piłkarzem. Od zawsze tak uważałem. Bo w ciągu sekundy musimy często podejmować decyzje, nieraz kluczowe dla całego meczu. To była właśnie taka inteligentna decyzja - lob, gol i rekord.

- Zawsze podkreślasz, że rekordy nie są dla ciebie najważniejsze, ale z drugiej strony trudno się z nich nie cieszyć...
- Dokładnie tak. Jeśli chodzi o ten weekend, to najważniejsze było zwycięstwo. Bo przecież nie wygraliśmy pięciu ostatnich meczów i trzeba było to zmienić, trzeba jak najszybciej wrócić do dyspozycji z poprzedniego sezonu. Mam nadzieję, że ta wygrana będzie takim pierwszym krokiem w tym kierunku. A że przy okazji pobiłem rekord, to fajnie. Nie jest to ani mój pierwszy rekord, ani  -mam nadzieję -nie ostatni. Jestem najlepszym strzelcem Lechii w historii jej występów w Ekstraklasie (44 bramki - przyp. PK), najlepszym strzelcem w historii derbów z Arką, a teraz najlepszym strzelcem cudzoziemcem w historii Ekstraklasy.

- Jeszcze żaden cudzoziemiec nie zdobył 100 goli w polskiej Ekstraklasie. Wierzysz, że możesz zostać pierwszym? Brakuje 32 goli...
- Jeśli myślisz pozytywnie, wierzysz w siebie, to nic nie jest wykluczone. Więc i te 100 goli nie jest niemożliwe. Kto wie, może za 2-3 lata strzelę setną bramkę w Ekstraklasie? Zawsze chciałem i dążyłem do tego, żeby być najlepszym. Kluczowa jest samodyscyplina. Ja ją mam, nie mówię tylko o karierze piłkarskiej, ale o samodyscyplinie w życiu.

- Twój kontrakt z Lechią obowiązuje do czerwca. Co będzie potem?
- Nauczyłem się, że najlepiej jest wtedy, gdy skupiam się na tym co teraz. Na kolejnym treningu, meczu. Planowanie na kilka miesięcy do przodu może być bardzo niebezpieczne, więc moja taktyka jest taka, że liczy się to co jest tu i teraz. Ale oczywiście - jeśli klub uzna, że chce ze mną rozmawiać o nowej umowie, to jestem i będę otwarty.

- W Polsce bijesz rekordy, poznałeś tu dziewczynę, to już siedem lat w naszym kraju. Spodziewałeś się tego wszystkiego, przychodząc do Śląska Wrocław?
- Nie, na pewno nie. Miałem wtedy kilka innych opcji, ale na szczęście postawiłem na Polskę. To jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Bardzo jestem wdzięczny Pawłowi Żelemowi, który był tam wtedy prezesem, że mi zaufał i pomógł. Bo przecież na początku nie mogłem grać, ze względu na konflikt z moim irańskim klubem. Paweł zadbał o wszystko, pomagał z papierami, przed obliczem FIFA. Potem w Lechii trafiłem na Adama Mandziarę i też muszę podziękować, bo również on zawsze był mi bardzo pomocny. Przychodząc do Gdańska, powiedziałem Adamowi, że chcę zrobić z Lechią wielkie rzeczy. I część już się udała: zdobyliśmy Puchar Polski, Superpuchar i zajęliśmy trzecie miejsce w lidze, nigdy wcześniej Lechia nie była wyżej.

- Masz 35 lat. Zastanawiałeś się jak długo jeszcze możesz pograć?
- To ja jestem najlepszym doktorem dla mojego ciała. Bo to ja wiem najlepiej co się ze mną dzieje. I zapewniam, że czuję się znakomicie. Dokładnie tak samo jak 5 czy 7 lat temu. No i najważniejsze, głowa, podejście mentalne. Głowa jest "moim najlepszym przyjacielem". Pozytywne podejście do życia bardzo mi wszystko ułatwia. Wciąż jestem głodny, wciąż jestem ambitny. W piłce nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Nie, do tego jeszcze daleko...

Najnowsze