Lechia - Wisła. Genkow wraca uratować Wisłę

2011-05-07 7:00

Dwa mecze, dwie porażki, żadnej strzelonej bramki. To bilans Wisły Kraków, gdy z powodu kontuzji w jej ataku nie mógł wystąpić Cwetan Genkow (27 l.). Na szczęście dla "Białej gwiazdy" Bułgar jest już zdrowy i wraca na spotkanie z Lechią Gdańsk.

Z powrotu Genkowa najbardziej ucieszył się trener Robert Maaskant. Holender był bezradny, bo nie mógł znaleźć jego zastępcy.

Przeczytaj koniecznie: Wisła Kraków. Robert Maaskant umówił się na wódkę z prezesem

- Myślałem, że bez Cwetana będziemy potrafili grać, ale nie udało się go zastąpić - mówi trener Wisły. - Cwetan jest ważny dla drużyny i mówiłem tak nawet wtedy, gdy na początku rundy nie strzelał goli. Z nim jesteśmy mocniejsi.

Kryzys? To tylko awaria

Genkow kontuzji nabawił się w spotkaniu z Bełchatowem (3:1), po starciu z Maciejem Małkowskim. - Przez cały mecz rywale traktowali mnie ostro - wspomina. - Padałem kilka razy na murawę, ale zaciskałem zęby i grałem dalej. Jednak ból w ramieniu i w prawej nodze nasilał się. Ale w końcu nie chciałem ryzykować poważniejszego urazu i zszedłem - opowiada snajper Wisły.

Nieobecność Genkowa była dla Wisły kosztowna. Przegrała dwa mecze z rzędu (ze Śląskiem i Górnikiem) i jej przewaga nad Jagiellonią Białystok zmalała z 9 do 3 punktów.

Patrz też: Ekstraklasa: Wisła Kraków zawiesiła Wojciecha Łobodzińskiego

- Wisła jest w kryzysie? To w takim razie co powiedzieć o innych drużynach z polskiej ligi? - zastanawia się. - Wychodzi na to, że wszystkie są w dołku. Nie róbmy tragedii. W przypadku Wisły to tylko awaria. Nikt nie dopuszcza myśli, że tytuł przypadnie komuś innemu. To nasz obowiązek, aby wygrać ligę. W końcu hasło z kampanii reklamowej "Walczymy o mistrzostwo" zobowiązuje.

Korona strzelców mu uciekła

Dorobek Bułgara w Wiśle jest imponujący. W 8 meczach strzelił 5 goli (4 w lidze, 1 w Pucharze Polski).

- Może powalczyłbym o koronę króla strzelców, gdyby doliczono mi gole z Bułgarii, gdzie jesienią 11 razy pokonywałem bramkarzy - uśmiecha się. - Trener Maaskant liczył, że wrócę do zdrowia wcześniej. Koledzy poklepywali mnie po plecach i mówili: "Bułgar wracaj, bo bez ciebie nam nie idzie". To miłe. Jednak Wisła to przecież nie tylko Genkow. Ja sam nic nie zrobię i drużyny w pojedynkę nie zbawię. Najważniejsze, aby kibice na koniec sezonu mogli o mnie powiedzieć, że Genkow to dobry transfer, a Wisła mądrze zainwestowała pieniądze.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze