"Super Express": - Kiedy dowiedział się pan, że przestał pełnić obowiązki pierwszego trenera warszawskiej Polonii?
Bogusław Kaczmarek: - Zaraz po sobotnim meczu z Lechią Gdańsk o zwolnieniu poinformował mnie holenderski doradca prezesa, Anthony Slot. Jeszcze tego samego wieczora prezes Józef Wojciechowski dzwonił do mnie dwukrotnie. W sumie wyszło, że zwolnił mnie trzy razy. Pan Wojciechowski kazał, abym od poniedziałku przekazał zespół trenerowi Jackowi Grembockiemu. I oczywiście to zrobiłem. Powiedziałem do Jacka, że teraz to on przejmuje stery.
- W poniedziałek miał pan spotkanie z prezesem Wojciechowskim. Po nim klub wydał oświadczenie, że to pan wciąż jest pierwszym szkoleniowcem Polonii. Jak to w końcu jest?
- Owszem, spotkanie było, ale dość krótkie. Trwało może z 10 minut. Na pewno to nie ja już jestem pierwszym trenerem. Nie mogę nim być, skoro prezes uderzył w moją godność, w autorytet, który mam wśród piłkarzy. Na spotkanie przyjechała także delegacja zawodników w osobach Przyrowskiego, Majdana i Mynara. Jednak powiedziałem im, że to już koniec, że ja nie będę negocjował z prezesem swojej dalszej pracy w klubie. To samo powtórzyłem im po wyjściu z gabinetu pana Wojciechowskiego. Po prostu coś się wyczerpało.
- Prezes Wojciechowski twierdzi, że jest pan pracownikiem klubu.
- Ale już wyrzuconym z pracy. Najpierw byłem w klubie skautem, a potem podpisałem kontrakt do 30 czerwca jako trener Ekstraklasy. Po tym terminie mieliśmy wspólnie usiąść i porozmawiać co dalej. Kontrakt jest więc ważny. A dalszymi sprawami zajmie się już kancelaria prawnicza.
- Dostał pan pisemne potwierdzenie zwolnienia z pracy?
- Nie. Tylko w formie ustnej.
- Czy rozstanie z Polonią to największy policzek w pana karierze?
- Nie chcę tu robić z siebie męczennika, ale zostałem skrzywdzony. Forma rozstania boli. Czuję się z tym źle, bo inaczej to sobie wyobrażałem. Choćby w ostatnich tygodniach pracowałem dla klubu od 7 rano do 24. Jeśli ktoś nie wierzy, to niech sprawdzi. Byłem w klubie przez półtora dnia szefem biura i niektórzy się ze mnie śmiali, że jestem sekretarka-szparka. A ja chciałem, żeby to normalnie funkcjonowało. Robiłem to z poczucia obowiązku.
- Prezes tłumaczył, dlaczego wyrzuca pana z pracy?
- Czytał pan wczorajsze gazety? A to Jodłowiec gra w pomocy i przez to linia obrony została rozbita. A Trałka to... Czy to są racjonalne argumenty? Zresztą powiedziałem prezesowi, że ten sposób zwolnienia i rozmowy jest obraźliwy i nie ma nic wspólnego z dobrym zachowaniem. Ja mam szacunek do prezesa Wojciechowskiego i na tym poziomie nie będę rozmawiał. Czuję wstyd i rozgoryczenie. Jednak powtarzam: godności nie można kupić. Pieniądz nie może być wyznacznikiem.
- Kto dziś poprowadzi trening Polonii?
- Dziś to ja będę pewnie ostatni raz w klubie. Pożegnam się z piłkarzami i wszystkimi pracownikami.