Kaczmarek: Godności kupić nie można

2009-04-21 8:00

W połowie marca Bogusław Kaczmarek (59 l.) został pierwszym szkoleniowcem Polonii Warszawa. Mimo że "Bobo" nie przegrał meczu w lidze i "Czarne Koszule" wciąż mają szansę na tytuł mistrzowski, to został zwolniony z pracy. Bo zremisował 1:1 z Lechią Gdańsk...

"Super Express": - Kiedy dowiedział się pan, że przestał pełnić obowiązki pierwszego trenera warszawskiej Polonii?

Bogusław Kaczmarek: - Zaraz po sobotnim meczu z Lechią Gdańsk o zwolnieniu poinformował mnie holenderski doradca prezesa, Anthony Slot. Jeszcze tego samego wieczora prezes Józef Wojciechowski dzwonił do mnie dwukrotnie. W sumie wyszło, że zwolnił mnie trzy razy. Pan Wojciechowski kazał, abym od poniedziałku przekazał zespół trenerowi Jackowi Grembockiemu. I oczywiście to zrobiłem. Powiedziałem do Jacka, że teraz to on przejmuje stery.

- W poniedziałek miał pan spotkanie z prezesem Wojciechowskim. Po nim klub wydał oświadczenie, że to pan wciąż jest pierwszym szkoleniowcem Polonii. Jak to w końcu jest?

- Owszem, spotkanie było, ale dość krótkie. Trwało może z 10 minut. Na pewno to nie ja już jestem pierwszym trenerem. Nie mogę nim być, skoro prezes uderzył w moją godność, w autorytet, który mam wśród piłkarzy. Na spotkanie przyjechała także delegacja zawodników w osobach Przyrowskiego, Majdana i Mynara. Jednak powiedziałem im, że to już koniec, że ja nie będę negocjował z prezesem swojej dalszej pracy w klubie. To samo powtórzyłem im po wyjściu z gabinetu pana Wojciechowskiego. Po prostu coś się wyczerpało.

- Prezes Wojciechowski twierdzi, że jest pan pracownikiem klubu.

- Ale już wyrzuconym z pracy. Najpierw byłem w klubie skautem, a potem podpisałem kontrakt do 30 czerwca jako trener Ekstraklasy. Po tym terminie mieliśmy wspólnie usiąść i porozmawiać co dalej. Kontrakt jest więc ważny. A dalszymi sprawami zajmie się już kancelaria prawnicza.

- Dostał pan pisemne potwierdzenie zwolnienia z pracy?

- Nie. Tylko w formie ustnej.

- Czy rozstanie z Polonią to największy policzek w pana karierze?

- Nie chcę tu robić z siebie męczennika, ale zostałem skrzywdzony. Forma rozstania boli. Czuję się z tym źle, bo inaczej to sobie wyobrażałem. Choćby w ostatnich tygodniach pracowałem dla klubu od 7 rano do 24. Jeśli ktoś nie wierzy, to niech sprawdzi. Byłem w klubie przez półtora dnia szefem biura i niektórzy się ze mnie śmiali, że jestem sekretarka-szparka. A ja chciałem, żeby to normalnie funkcjonowało. Robiłem to z poczucia obowiązku.

- Prezes tłumaczył, dlaczego wyrzuca pana z pracy?

- Czytał pan wczorajsze gazety? A to Jodłowiec gra w pomocy i przez to linia obrony została rozbita. A Trałka to... Czy to są racjonalne argumenty? Zresztą powiedziałem prezesowi, że ten sposób zwolnienia i rozmowy jest obraźliwy i nie ma nic wspólnego z dobrym zachowaniem. Ja mam szacunek do prezesa Wojciechowskiego i na tym poziomie nie będę rozmawiał. Czuję wstyd i rozgoryczenie. Jednak powtarzam: godności nie można kupić. Pieniądz nie może być wyznacznikiem.

- Kto dziś poprowadzi trening Polonii?

- Dziś to ja będę pewnie ostatni raz w klubie. Pożegnam się z piłkarzami i wszystkimi pracownikami.

Najnowsze