Jacek Magiera

i

Autor: Cyfrasport Jacek Magiera

Jacek Magiera szczerze o grze Śląska w europejskich pucharach. Odważne zapowiedzi trenera! [TYLKO U NAS]

2021-07-21 12:45

Kiedy Jacek Magiera obejmował w marcu Śląsk, drużyna była w rozsypce. Magiera z zadziwiającą łatwością poskładał jednak zespół na nowo i zajął 4. miejsce w PKO BP Ekstraklasie, gwarantujące udział w el. Ligi Konferencji Europy. Podopieczni Magiery pokonali już pierwszą przeszkodę - estońskie Paide - ale teraz poprzeczka zawisła zdecydowanie wyżej, ich rywalem będzie bowiem ormiański Ararat Erywań. W rozmowie z "Super Expressem" Jacek Magiera opowiada o przygotowaniach do tego dwumeczu, specyficznych warunkach spotkania w Armenii oraz ambicjach Śląska w kontekście rozgrywek PKO BP Ekstraklasy oraz europejskich pucharów.

Super Express: - Panie trenerze, w pierwszej kolejności chciałem zapytać o pańskie zdrowie. Koronawirus mocno dał się panu we znaki?

Jacek Magiera: - Tak naprawdę miałem jedynie pozytywny wynik testu. Wykazały to wyniki badania przeprowadzonego przed naszym wylotem do Estonii, natomiast nic na to nie wskazywało. Nie miałem żadnych dolegliwości i gdyby nie obligatoryjne testy UEFA przed 1. rundą eliminacji do Ligi Konferencji, zapewne w dalszym ciągu normalnie bym funkcjonował i prowadził zajęcia przygotowujące drużynę do rewanżu z Paide. Takie są jednak procedury i nie mam zamiaru z tym dyskutować. Tym bardziej, że jestem po dwóch dawkach szczepionki, wszystkie moje dotychczasowe testy dawały wynik negatywny. Na temat ewentualnych przyczyn takiego stanu rzeczy powinni jednak wypowiadać się lekarze. Po otrzymaniu wyniku pozytywnego odbyłem jeszcze dwa kolejne testy i oba dały wynik negatywny, więc było to jeszcze bardziej dziwne. Zgodnie z procedurami poddałem się jednak izolacji, a po odbyciu kolejnego badania na szczęście została już ona zakończona i mogłem wrócić do drużyny.

Jan Tomaszewski MASAKRUJE Sousę. "Z nim nasze szanse na mundial to..." | Futbologia

- Czy ta nieplanowana sytuacja w jakiś sposób utrudniła wam przygotowania do rewanżowego meczu z Paide?

- Nie, w żaden sposób nie było to utrudnione. Mój sztab, z którym współpracuję już od długiego czasu był przygotowany na taką sytuację i wszystko przebiegło bez najmniejszych zakłóceń. Od lat pracujemy nad spójnością przekazu, komunikacją. Mieliśmy przygotowany plan, który na bieżąco wdrażaliśmy. Poprzez wideokonferencje byliśmy ze sobą w stałym kontakcie, do tego dział analiz po każdym treningu przesyłał mi materiał wideo. Mogłem zatem obserwować jak te zajęcia wyglądały. W trakcie meczu co prawda nie miałem kontaktu ze sztabem, ale było to podyktowane jedynie pewnością, iż świetnie dadzą sobie radę. Mamy takie czasy, że podobną sytuację trzeba było brać pod uwagę i my jako sztab szkoleniowy byliśmy na nią przygotowani. Najważniejsze jednak, że cała ta sytuacja odbyła się bez najmniejszego uszczerbku na moim zdrowiu, bo finalnie to jest najistotniejsze.

- W starciu z Estończykami odnieśliście dwa zwycięstwa i pewnie awansowaliście do kolejnej rundy eliminacyjnej. Może pan być chyba zadowolony z postawy drużyny?

- Naszym celem nadrzędnym na ten dwumecz był awans. Oprócz tego chcieliśmy narzucić rywalowi swój styl gry, zdominować go. Wydaje mi się, że w obu meczach udało nam się to zrealizować. Sporo do poprawy z pewnością mamy w kwestii skuteczności, powinniśmy bowiem zaaplikować Estończykom więcej bramek – zarówno na wyjeździe, jak i we Wrocławiu. Mamy w składzie zawodników o takiej jakości – jak Waldek Sobota, Mateusz Praszelik czy Fabian Piasecki -  którzy takie sytuacje po prostu powinni wykorzystywać. Mamy jednak tego świadomość i w najbliższym czasie poświęcimy temu konkretnemu aspektowi wiele uwagi. Ponadto dwumecz z Paide był początkiem przygotowań do dalszej fazy sezonu. Mieliśmy zatem na uwadze, że nie wszystko będzie wyglądało tak jak byśmy sobie tego życzyli.

Były reprezentant Polski ma wątpliwości, czy transfer Podolskiego wyjdzie Górnikowi na dobre. Wskazuje istotny powód

- W kolejnej rundzie eliminacyjnej zmierzycie się z Araratem Erywań. Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że poprzeczka idzie w górę?

- Oczywiście, ale to zupełnie normalne, że im dalej zachodzisz tym trudniejszych rywali masz naprzeciw siebie. Uważam natomiast, że możliwość występów na arenie europejskiej to dla Śląska wielkie wyróżnienie oraz niezwykle cenna lekcja. Mecze w takich rozgrywkach są bowiem zupełnie inne niż walka tylko i wyłącznie na krajowym podwórku. Trzeba pamiętać, że spotkanie w Armenii odbędzie się w specyficznych warunkach, będziemy bowiem grali w Giumri, a zatem mieście położonym ok. 1500 metrów n.p.m. Jest zatem zasadnicza różnica między graniem tam i we Wrocławiu. Robimy jednak wszystko, aby zapewnić drużynie możliwie najbardziej komfortowe warunki. Tak, aby jak najlepiej przygotować się do tego meczu. Do Armenii polecimy już we wtorek (rozmawialiśmy przed wylotem Śląska – red.), aby wieczorem zdążyć zrobić luźną jednostkę treningową, a w środę przygotować się do spotkania. Niemniej jest to bardzo fajne doświadczenie, a nasz cel pozostaje niezmienny – pokonanie Araratu i awans do 3. rundy kwalifikacyjnej.

- Wspomniał pan o specyficznych warunkach, w których odbędzie się mecz. Czy może mieć to decydujący wpływ na końcowy rezultat?

- Wszystko zależy od odpowiedniego podejścia i nastawienia. Nie możemy szukać w ten sposób żadnego usprawiedliwienia, ten mecz trzeba bowiem wybiegać, do tego będziemy musieli być dobrze zorganizowani. Patrząc na temperatury w Armenii – 36 czy 38 stopni – na pewno będzie to jakieś utrudnienie. Natomiast będziemy na te warunki przygotowani. M.in. z tego względu na miejsce letniego obozu wybraliśmy Chorwację. Chcieliśmy bowiem adaptować zawodników do tego typu temperatur mając na uwadze, że w którymś z dwumeczów możemy zmierzyć się z rywalem występującym na co dzień w miejscu o takim klimacie. Nie zapominajmy również, że jest to dwumecz. I my nie musimy koniecznie wygrać w Armenii, mamy okazać się lepsi na przestrzeni dwóch spotkań. Drużyna z Armenii na pewno jest zespołem lepszym od Estończyków, ale nie zmienia to faktu, że przez większość meczu będziemy grać w ataku pozycyjnym. Ararat wyeliminował jednak węgierski MOL Fehervar, co świadczy o ich klasie. Z pewnością nie będą to więc łatwe mecze.

- Jak daleko sięgają ambicje Śląska jeśli chodzi o Ligę Konferencji Europy?

- Oczywiście koncentrujemy się na każdym kolejnym dwumeczu, ale zawsze staram się stawiać sobie cele i nie inaczej jest tym razem. Drużyna także ma świadomość czego od niej oczekuję. Chcemy grać w fazie grupowej, bo po to cały poprzedni sezon walczyliśmy w lidze o miejsce premiowane awansem do eliminacji europejskich pucharów. Na pewno jest to cenna lekcja i ogromny bagaż doświadczeń dla młodych zawodników, takich jak Bejger, Poprawa czy Praszelik. Życzyłbym sobie żebyśmy grali w Europie jak najdłużej, choćby do grudnia. Natomiast jak będzie – czas pokaże. Prowadząc Legię, Zagłębie Sosnowiec czy reprezentację zawsze starałem się patrzeć optymistycznie i przede wszystkim skupiać się na swoim zespole. Przy mądrej i solidnej pracy wszystko jest możliwe.

Pogrzeb "Leona", legendarnego kibica Górnika Zabrze. Poruszające chwile, kazanie wyciskało łzy

- Latem dokonaliście już kilku transferów. Jest pan zadowolony z ruchów poczynionych przez klub?

- Na wymierne oceny jest jeszcze zdecydowanie zbyt wcześnie. Trafiło jednak do nas kilku zawodników, z którymi wiążę spore nadzieje. Jeden z nich – Victor Garcia – w rewanżowym spotkaniu z Paide zdążył strzelić już bramkę i jestem pewien, że wzmocni on rywalizację na lewym wahadle. W meczu z Estończykami wystąpił także Petr Schwarz i liczę, że będzie to czołowy zawodnik środka pola w naszym zespole i pomoże nam osiągać sukcesy. Diogo Verdasca jest jak na razie pewną niewiadomą – przyszedł do nas kompletnie nieprzygotowany i potrzeba czasu nim dojdzie do pełnej dyspozycji. Został jednak objęty indywidualnym programem psycho-motorycznym, aby proces ten trwał jak najkrócej. Wiemy, że jest to bardzo dobry i doświadczony piłkarz, czekamy więc na jego powrót do formy. Na dziś nie znajduje się jednak na poziomie uprawniającym do gry w meczach o stawkę. Caye Quintana doszedł do nas ledwie kilka dni temu i nie był to jeszcze odpowiedni moment, aby złapał pierwsze minuty w Śląsku. Doszli do nas także młodzi zawodnicy – Hyjek, Radkowski i Boruc – ale jest to melodia przyszłości. Widać jednak po nich, że chcą się rozwijać i z pewnością jest to ich duży atut.

Sonda
Czy Śląsk Wrocław pokona Ararat Erywań i awansuje do kolejnej rundy LKE?

- Jeśli chodzi o Maksa Boruca to dla pana historia zatoczyła w pewnym sensie koło, w przeszłości miał pan bowiem okazję występować w jednym zespole z jego starszym kuzynem – Arturem. Widać pomiędzy nimi pewne podobieństwa?

- Artura pamiętam z czasów gdy debiutował w Legii. Od zawsze mieliśmy dobry kontakt, uważam go za wyśmienitego bramkarza i świetnego kolegę. Podczas meczu rewanżowego z Paide w szatni wisiała koszulka bramkarska z nazwiskiem Boruc na plecach. Jest to jednak jedyne podobieństwo (śmiech). Maks jest bardzo komunikatywnym człowiekiem. Nie ma problemów z dostosowaniem się do polskich warunków, mówi płynnie w trzech językach. Jest bardzo otwartym i śmiałym chłopakiem, nie boi się wyrazić swojego zdania i przy tym odpowiednio go uargumentować. Początkowo widać było po nim tę młodzieńczą tremę, w Śląsku po raz pierwszy ma bowiem styczność z seniorską piłką. Mamy jednak plan na niego i liczę, że w przyszłości będzie dla nas bardzo ważnym zawodnikiem.

- W kontekście odejścia z klubu najwięcej mówi się o Eriku Exposito. Jak oceni pan szanse na jego pozostanie we Wrocławiu?

- Przyznam szczerze, że nie chciałbym aby Erik odchodził. Byłoby świetnie gdyby zdecydował się przedłużyć umowę i został z nami na kolejne lata. Jest to dla nas bardzo ważny zawodnik, mający naprawdę duże możliwości i stawiający na swój rozwój. Na tę chwilę są o niego jakieś zapytania, ale otrzymałem od władz Śląska zapewnienie, że klub nie musi go sprzedawać, o ile nie trafi się odpowiednio atrakcyjna oferta. Liczę zatem, że Erik w najbliższych rozgrywkach wciąż będzie reprezentował barwy Śląska.

Najgłośniejsze powroty do Ekstraklasy w letnim oknie transferowym. Oni znów chcą rządzić ligą!

-  Jeśli jednak doszłoby do sprzedaży Exposito, pana zdaniem Fabian Piasecki i Sebastian Bergier będą w stanie wypełnić powstałą lukę?

- Ciężko mi powiedzieć, tym bardziej, że Exposito wciąż jest z nami. Niewykluczone, że będziemy potrzebowali wtedy dodatkowej opcji z przodu. Z pewnością będzie to także wymagało czasu, aby jego ewentualny następca zaczął odgrywać w zespole równie ważną rolę co Erik. Proszę także pamiętać, że niedawno dołączył do nas Caye Quintana, który także może być ciekawą opcją na pozycji wysuniętego napastnika. Przed nim wciąż proces aklimatyzacji i minie jeszcze nieco czasu zanim w pełni przystosuje się do życia w Polsce i sposobu funkcjonowania drużyny.

- W najbliższy weekend zainaugurujecie także rozgrywki PKO BP Ekstraklasy. Tak się jednak złożyło, że 1. kolejka wypada dokładnie pomiędzy meczami z Araratem. W spotkaniu przeciwko Warcie zamierza pan zatem oszczędzić kluczowych zawodników?

- Jest zbyt wcześnie aby odpowiedzieć na to pytanie. Na ten temat będziemy mogli porozmawiać dopiero po spotkaniu w Armenii. Moje decyzje będę bowiem uzależnione od wielu czynników. Przede wszystkim mam tu na myśli stan zdrowia zawodników. Piłkarze są stale monitorowani, mamy do dyspozycji narzędzia umożliwiające określenie poziomu ich zmęczenia oraz innych kluczowych atrybutów. To wszystko pozwoli nam dobrać odpowiedni skład do meczu przeciwko Warcie. Jeśli jednak miałbym powiedzieć, że w meczach z Araratem i Wartą wyjdą kompletnie różne jedenastki – skłamałbym. Decyzje o tym, kto może grać a kto powinien odpocząć zapadną dopiero po czwartkowym spotkaniu w Armenii.

- Trzy ostatnie sezony Śląska w PKO BP Ekstraklasie to odpowiednio 12., 5. oraz 4. miejsce. Celem na najbliższe rozgrywki będzie zatem podium?

- Moim głównym celem jest to, aby drużyna Śląska miała odpowiednią tożsamość. Chciałbym żebyśmy wyróżniali się na tle innych zespołów PKO BP Ekstraklasy, abyśmy grali futbol atrakcyjny, przyjemny dla oka. Jestem jednak człowiekiem ambitnym, który zawsze stawia sobie najwyższe cele. Oczekuję zatem, że Śląsk poprawi swój wynik z poprzedniego sezonu. Natomiast słowa nic nie kosztują, to wszystko trzeba jeszcze udowodnić na boisku. W każdym kolejnym meczu będziemy chcieli jednak wygrać i taki przekaz otrzymał ode mnie zespół.

Rozmawiał Paweł Staniszewski

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze