Super Express: - Wisła jest ewenementem chyba na skalę światową. Jeden z braci został prezesem, a drugi współwłaścicielem i gwiazdą drużyny. Jak skomentuje pan objęcie przez Dawida Błaszczykowskiego nowej funkcji? Z tego co słyszałem, wysoko ocenia pan jego dotychczasowe działania…
Jarosław Królewski: - Przede wszystkim bardzo mu gratuluję. Po drugie była to merytoryczna decyzja, poprzedzona ponad roczną współpracą w Radzie Nadzorczej. Dawid jest skromną, ale również najlepszą osobą na tę funkcję w obecnych czasach. Mogę śmiało powiedzieć, że akcja ratunkowa bez niego nie powiodłaby się, a jego obecność w klubie wielokrotnie pozwoliła nam załatwić sprawy niezałatwialne. Zdecydowanie, mówiąc żargonem piłkarskim, to osoba, która znakomicie czyta grę, a także doskonale zarządza jej arytmią - i mówię tu to w kontekście zarządzania klubem.
- Wasza ekipa miała być ekipą ratunkową, uzdrowić klub i znaleźć nowego właściciela. Ale… czytałem też takie opinie kibiców Wisły, że wolą klub w takich pewnych, sprawdzonych rękach niż niepewnych, jeśli nawet bogatszych. A Pan? Widzi się pan w Wiśle docelowo, czy jednak podstawa planu się nie zmieniła – znaleźć nowego właściciela i oddać klub w jakiejś perspektywie?
- Myślę, że mamy w sobie ogromne pokłady kreatywności i jeśli coś w zakresie sponsorskim i inwestorskim jest możliwe w dzisiejszych czasach, to nasza trójką to gwarantuje. Natomiast klub musi działać zdrowo, być poukładany, samowystarczalny niezależnie od tego, czy ma inwestora strategicznego, bardzo bogatego jak Pan to nazwał czy nie. Inaczej wszystko kosztuje więcej, a dodatkowo, w przypadku wycofania się zasobów krytycznych, wracają problemy. Wierzymy, że doprowadzimy Wisłę do takiego stanu, że będzie samowystarczalna - proces doprowadzania do tego nie oznacza, że prace nad inwestycjami zewnętrznymi - nie są czy nie będa prowadzone. Chętnych do współpracy zapraszamy i jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje. Póki co, do podmiotu Wisła Kraków nie wpłynęła oferta nikogo, kto byłby, jak to Pan określił, bogatszy w sumie od naszej trójki. Bycie zarządzającym w piłce nożnej to ciekawe doświadczenie. Pieniądze nie wystarczają. Jedne kluby mają łatwiej ze względu na swoją kulturę.
Gigantyczna inwestycja reprezentanta Polski. Krychowiak idzie w budowlankę!
- Idą ciężkie czasy, dla wszystkich. Jak Wisła sobie w nich poradzi?
- Przygotowujemy plany rozwoju na każdy scenariusz. Myślę, że z czasem będziemy je w sposób bardziej szczegółowy prezentować. Pracujemy bardzo ciężko nad tym, aby klub przetrwał, cieszy nas, że kibice pomagają nam w ramach akcji crowdfundingowej dostępnej pod adresem https://akcjewisla.pl
- Czytałem w Gazecie Krakowskiej taką plastyczną wypowiedź, że dobrze byłoby zdobyć mistrzostwo Polski przed 40-tką Kuby. Wisła będzie mierzyć tak wysoko?
- Naciskał mnie Pan dziennikarz nieco (śmiech), ale oczywiście, że trzeba mierzyć wysoko. 5 lat to bardzo dużo czasu, a w piłce jest jak w kalejdoskopie, wszystko zmienia się bardzo szybko. W tej rundzie udowadniamy, że możemy wygrywać z każdym, czego świetnym przykładem był chociażby mecz z Cracovią na ich stadionie. Drużyna walcząca o mistrzostwo, została taktycznie rozpracowana i fizycznie przytłoczona przez graczy Wisły Kraków. Gdyby Pan popatrzył na bilans finansowy obu klubów, wynik powinien być zupełnie inny. Wygrywa się dzięki pasji, co ciekawe również w biznesie coraz istotniejsza jest jedność, partnerstwo, zaangażowanie - przynajmniej w tych firmach mocno osadzonych na wartościach - wybitnych projektach. To sprawia, że ludzie przekraczają granice.
Rozmowa z Januszem Filipiakiem. Gol nie może być ponad drużyną
- Trwa przygotowywanie Ekstraklasy do powrotu, plan został przekazany premierowi. Co się panu w nim najbardziej podoba, a co najbardziej nie podoba?
- Podoba mi się, że powstał, był opracowywany w formie konsultacyjnej, że daje nam wszystkim nadzieję na grę - bo o to w piłce chodzi. Nie do końca podoba mi się natomiast, że trafił m.in. do mediów wcześniej niż na skrzynki prezesów w formie roboczej, która nie odpowiada na kilka bardzo znaczących pytań - nie jest wersją ostatecznie uzgodnioną.
- To kwestia dyskusji i po prostu wypracowania porozumienia czy są jakieś „progi”, w sensie takim, że jeśli nie będzie X, czy Y spełnione to Wisła NIE WZNOWI sezonu?
- Jesteśmy poważnym klubem. Skupmy się na odpowiedzi na pytania, na które odpowiedzi powinniśmy znać, bo stawką jest ludzkie życie, a nie prywatne imponderabilia.
- Pytania i wątpliwości można mnożyć, a prawda jest taka, że zagrożenia wyeliminować do końca się nie da. Rozumiejąc, że plan jest niedoskonały/nie do końca dopracowany, jakie są Pańskie propozycje? Jak pan by widział ten powrót Ekstraklasy?
- Absolutnie uważam, że to nie my rozpoczęliśmy dyskusję na ten temat w mediach i nie uważam, że w jednym artykule powinniśmy ją omawiać. Oczywiście, że nie będzie 100% możliwości wyeliminowania zagrożenia, ale nam chodzi o odpowiedź na konkretne pytania, które pozwolą te zagrożenia zniwelować. Chciałbym również poznać odpowiedź na pytanie, czy to, co zamierzamy zrobić to nie zaciągniecie długu na przyszłość, który będziemy spłacać wszyscy, mniejsze kluby z ich kibicami.
Czy tak będzie wyglądał nowy gwizdek Ekstraklasy? Super Express pokazuje jak działa
- Mówiąc wprost: niektórzy mówią, że nie chcecie grać tak naprawdę, licząc na to, że klub ma utrzymanie i nie ma sensu ryzykować, że na boisku jednak spadniecie. Pański komentarz?
- To są dyskusje nie na poziomie, na którym powinny się toczyć, aż smutno mi, że musimy rozmawiać o tym. Oczywiście, że tą rundą rządzić będzie przypadek, jeśli zostanie rozpoczęta i raczej będzie premiować drużyny opierające swoją taktykę na takich aspektach jak stałe fragmenty gry, fizyczność, “autologia” itd. Natomiast stanowczo mówię, że nie przesadzałbym z takimi teoriami spiskowymi - one są wygodne narracyjnie, ale ubogie merytorycznie. Wisła ma sporo do ugrania z formą, którą prezentujemy w tym roku, będąc najlepiej punktującą drużyną w Ekstraklasie w 2020 roku, również w kontekście praw telewizyjnych. Tak już całkiem prywatnie, uważam, że najlepszą piłkę obiektywnie w sezonie gra Legia Warszawa i Lech Poznań - w przypadku dokończenia sezonu to najlepsi kandydaci do mistrzostwa, choć Legii będzie trudno zagrozić.
- Profesor Janusz Filipiak powiedział nam w wywiadzie - tu cytat: „Na razie w pracy z zespołem wykorzystujemy technologię opracowaną przez Comarch (firma informatyczna należąca do prof. Filipiaka – przyp. red). Każdy z zawodników otrzymał tablet monitorujący masę ciała i poziom tkanki tłuszczowej. Codzienne raporty będą przesyłane do trenerów. Piłkarze mogą się czuć trochę jak w "Big Brotherze", ale zdają sobie sprawę, że robimy dla ich dobra”. Czy pod tym technologicznym względem Cracovia ma przewagę nad Wisłą?
- Od ponad roku jestem w kontakcie z osobami z Microsoft w sprawie systemów, które między innymi wykorzystuje Real Madryt. Wisła będzie w tym aspekcie na czasie, a póki co trochę jak w Formule 1, nie będziemy się popisywać, co mamy pod maską swojej karoserii.
Czytaj Super Express nie wychodząc z domu. Kup Super Express tutaj: