"Super Express": - Jest pan zaskoczony transferem Hamalainena?
Jerzy Podbrożny: - Tak, bo byłem pewien, że skoro nie chciał przedłużyć konktaktu z Lechem to pójdzie do innej ligi. Gdy przyjedzie z Legią na stadion w Poznaniu to nie będzie dla niego miłe doświadczenie. Spotka się z czymś takim po raz pierwszy w karierze. Będzie gorąco.
Kasper Hamalainen jak Paweł Kaczorowski? Śpiewał legła Warszawa, będzie zarabiał w stolicy pieniądze
- Fakt, że przychodzi do Legii z wolnego transferu, a nie de facto z Lecha, to okoliczność łagodząca?
- To nic nie zmienia. Kibice Lecha nie są wyrozumiali. Dla nich nie liczą się powody, a efekt. Ten jest taki, że były piłkarz Lecha jest w Legii, a o to zawsze będą mieli pretensje.
- Podobnie jak w 1994 roku mieli pretensje do pana.
- Każdy transfer z Poznania do Warszawy będzie wywoływał emocje. Po tym, jak odszedłem do Legii oblano mi samochód farbą, a na murach wypisywano różne niecenzuralne hasła. Najświeższy przykład to Bartosz Bereszyński, który otrzymywał setki telefonów i sms-ów z pogróżkami. Transfer z Lecha do Legii to zawsze ryzykowny ruch.
- Pamięta pan okoliczności swojego transferu?
- To nie była do końca moja decyzja, bo trenerzy powiedzieli mi wprost, że jestem za stary, choć miałem 28 lat. To, że zdobyłem tam dwa mistrzostwa Polski i dwukrotnie zostałem królem strzelców nie miało znaczenia. No i tak odmłodzili ten skład, że w kolejnych latach w ogóle nie liczyli się w walce o tytuł.
- Mecz w Poznaniu musiał pan przeżywać szczególnie.
- Nigdy tego nie zapomnę, bo w doliczonym czasie gry zdobyłem bramkę dającą remis, w moim kierunku leciało dosłownie wszystko, co kibice mieli pod ręką. Gdy wychodziłem z szatni grozili mi nawet 70-letni dziadkowie, którzy wymachiwali w moim kierunku laskami. Nawet kilka lat po transferze, gdy na Bułgarską przyjeżdżałem z Zagłębiem Lubin, wciąż słyszałem kąśliwe uwagi na swój temat. Kibice takich rzeczy nie zapominają.
- Patrząc czysto sportowo, Hamalainen przyda się w Legii?
- Oczywiście, bo potrafi rozegrać i strzelić, a tacy pomocnicy zawsze są w cenie. Być może Legia ściągnęła go, by zagrać na nosie rywalowi, ale przy tym będzie miała bardzo dużo pożytku z dobrego piłkarza.
Rozmawiał Mateusz Fudala