GKS Katowice

i

Autor: Marcin Gadomski/Super Express Adrian Błąd wysunął się na pierwszy plan wielkiego sukcesu GKS-u w Gdyni

Ekstraklasa w Katowicach po 19 latach

Tylko gwiazda czy już ikona GKS-u? Adrian Błąd postawił sprawę jasno [ROZMOWA SE]

2024-07-19 9:17

To jego cudowny gol w ostatnim meczu ubiegłego sezonu w Gdyni z Arką przywrócił GieKSie z Katowic wymarzoną elitę. Po 19 latach nieobecności! Adrian Błąd – bo o nim mowa – w ekstraklasie debiutował 15 lat temu, w macierzystym Zagłębiu Lubin. W Katowicach gra od lat siedmiu lat – dłużej niż jakikolwiek inny piłkarz w obecnej kadrze beniaminka. I… z wolna zaczął już tracić nadzieję – o czym w rozmowie z „Super Expresem” napomknął – że jeszcze kiedyś zagra „na salonach”. A jednak! Stanie się to już w sobotę, kiedy o 14.45 (transmisja w Canal+ Sport 3) GKS przy swej Bukowej zagra mecz 1. kolejki sezonu 2024/25 z Radomiakiem!

„Super Express”: - Powiedział pan niedawno o sobie „dinozaur GieKSy”. Powrót takiej marki do ekstraklasy – po 19 latach nieobecności w niej – wywołuje dreszczyk?

Adrian Błąd: - Oczywiście. Jest duża ekscytacja w szatni. A u mnie być może jeszcze większa, bo ja też wracam do ekstraklasy po siedmiu latach nieobecności w niej. Niezmiernie się cieszę, że dane miej będzie jeszcze wybiec na jej boiska. Nie ma co ukrywać, że gdy pięć lat temu spadaliśmy do drugiej ligi, nie było zbyt wielu, którzy by o takim scenariuszu wtedy mówili. Ale przez ten czas wielu z nas zrobiło znaczący progres. Sam awans traktujemy więc jako nagrodę za ten progres. I za cały poprzedni, niezwykły, sezon.

- Awans to także trochę zmian w szatni, pewnie i większa rywalizacja o miejsce.

- To dobrze. Wzmocnieni nowymi kolegami, jesteśmy gotowi, by zdrowo w tej ekstraklasie powalczyć. Ci, którzy dołączyli, są bardzo pozytywnymi osobami. Mam wrażenie, że szybko się zaaklimatyzowali, choć żadnych rytuałów „chrztu” nie stosowaliśmy.

- Na ekstraklasę w Katowicach miał czekać nowy stadion, ale… wyprzedziliście budowlańców. Fajnie będzie zagrać jesień jeszcze przy Bukowej?

- Tak, bo to piękne podsumowanie całej drogi, którą przebyliśmy: od spadku do drugiej ligi, poprzez powrót do pierwszej, i teraz awans do ekstraklasy. Bardzo się cieszę, że ten niepowtarzalny klimat Bukowej będzie jeszcze pokazany w ekstraklasie. Każdy mecz tutaj, przy komplecie publiczności, będzie czymś wspaniałym. A jak już pójdziemy na nowy stadion, to zrobimy wszystko, by dzięki nam stał się dumą tego miasta.

- GieKSa już nią jest?

- Myślę, że klub - można powiedzieć – z wolna się „przebudza”. To widać na każdym kroku. Sam znam wiele osób, w których przez ostatnie lata entuzjazm kibicowski nieco przygasł. Dziś coraz częściej spotykam na ulicy ludzi z godnością noszących koszulkę GKS-u.

Ważna wiadomość dla piłkarskich kibiców w kraju. Zacieramy ręce: TVP odpaliła bombę, już wszystko jasne

- Szybko się pan po awansie oswoił z myślą: „kurczę, co myśmy zrobili”?

- Szczerze? Przez pewien etap drogi z Gdyni nie dochodziło to do nas. Przez 100 km nawet nie było śpiewów, fetowania awansu. Ot, zwykły powrót ze zwykłego meczu. Dopiero po wizycie na stacji benzynowej ten głos radości zaczął przybierać na sile (śmiech).

- Gra pan w GKS-ie od siedmiu lat. Te latka płynęły, panu też „licznik bił”, a do ekstraklasy ani klubowi, ani Adrianowi Błądowi nie udawało się wrócić. Pojawiała się z tyłu głowy myśl: „Mam dość, idę stąd”?

- Wiele różnych pomysłów się kotłowało w głowie: od odejścia z Katowic aż po... kończenie kariery. Ale to normalne, gdy z naprawdę niezłym zespołem spadasz do drugiej ligi… Na szczęście pojawił się trener Rafał Górak, z którym ja i Arek Jędrych idziemy od tamtej pory pod pachę. Te pięć lat mocno scementowało całą grupę ludzi, którzy się u nas pojawiali. No i dzisiaj jesteśmy w ekstraklasie!

- Chodził pan po płycie przy Bukowej z różdżką, szukając tej żyły wodnej, co to rzekomo przynosiła pecha GieKSie w kolejnych sezonach?

- Dobre pytanie (śmiech). Myślę, że trzeba było w końcu odczarować tę bramkę, która stoi administracyjnie na terenie Chorzowa! To na nią przecież strzelał gola bramkarz Andrzej Witan, wyrzucając nas w 2019 w pierwszej ligi. Generalnie wiele takich demonów przez te ostatnie pięć lat musieliśmy przeganiać - również z własnych głów.

- Osobisty cel Adriana Błąda na nowy sezon?

- Nie wieszam kartki z celami na lodówkę, by codziennie na nią zerkać (śmiech). Pierwszy i najważniejszy cel to być przez cały sezon zdrowym. To jest fundament gwarantujący, że rywalizacja w naszej szatni będzie na wysokim poziomie. Drugi cel – podnosić rękawicę w każdym meczu, niezależnie od rywala. Nie drżeć przed kimkolwiek. Wręcz przeciwnie: sprawić, by każdy przeciwnik drżał przed przyjazdem na Bukową. I nigdy nie powiem, że celem jest gra o utrzymanie: kiedy się głośno takie słowa mówi, to się… przywołuje nieszczęście.

Tylko gwiazda czy już ikona GKS-u? Adrian Błąd postawił sprawę jasno

- Marek Koniarek czy Piotr Piekarczyk zawsze mówili, że nowi ludzie w GieKSie musieli się nauczyć „godać”, żeby zostać przyjętymi w szatni. Pan po siedmiu latach „godki” się nauczył?

- Ha! Kiedy wracam w rodzinne strony , zawsze mi ktoś, że troszkę zaciągam po śląsku. Ale nie, nie „godom”, ale sporo rozumiem. Choć koło mnie w szatni siedzi Dawid Kudła - facet stąd, przedstawiać jego korzeni nie trzeba. I czasem łapię się na tym, że nie do końca wiem, co do mnie mówi (śmiech).

- A czuje się pan – dzięki tym siedmiu sezonom i awansowi do ekstraklasy – ikoną GKS-u?

- Nigdy nie powiem, że nią jestem! Do prawdziwych legend – do Jana Furtoka, do Janusza Jojki, do zawodników wymienionych przez pana - bardzo mi daleko. Ale uważam, że przez ostatnie lata mocno zapisałem się w historii GKS-u.

- Podpisanie umowy klubu z nowym sponsorem promował film z pana udziałem; zresztą nie pierwszy w działaniach marketingowych klubu. Może trzeba było iść w stronę szołbiznesu, a nie futbolu?

- Nie, to tylko sympatyczny dodatek do tego, co się dzieje na murawie. Ale kamera mnie nie stresuje. Zwłaszcza wtedy, gdy się jest – tak jak teraz - na fali wznoszącej.

Adrian Błąd

i

Autor: cyfrasport Słynne "uszy", czyli sposób celebrowania bramek przez lidera GKS-u Katowice, Adriana Błąda

- Ale ma pan w sobie coś z szołmena. Choćby słynne „uszy” jako oznaka radości po golu. Skąd się wzięły?

- A to GieKSiarski wynalazek! Strzeliłem gola w jednym z moich pierwszych meczów w GieKSie, jesienią 2017. To było spotkanie w Bielsku-Białej, 90 minuta i bramka na wagę wygranej 2:1. Naszych kibiców było całe mnóstwo, wrzawa ogromna, eksplozja radości. A ja ją chciałem lepiej usłyszeć!

- Będzie w tym sezonie przynajmniej raz taka celebra? Obiecuje pan?

- Bardzo o tym marzę, jest to na mojej liście zadań do wykonania (śmiech).

- Ekstraklasa będzie trudniejsza?

- Na pewno jest w niej większa kultura gry i zdecydowanie większa liczba zawodników z jakością. A to oznacza, że każdy nasz błąd zostanie przez rywala wykorzystany. Więc nie możemy sobie pozwolić na błędy!

Sonda
Czy GKS Katowice utrzyma się w ekstraklasie?
Najnowsze