Josue nie zawiódł
Portugalczyk po raz kolejny pokazał, jak ważną rolę odgrywa w warszawskim zespole i jak silną bronią w jego wykonaniu są stałe fragmenty gry. To właśnie on najpierw wykorzystał rzut karny. Sędzia podyktował jedenastkę za faul obrońcy Korony na Macieju Rosołku. Josue szansy nie zmarnował, strzelił pewnie, a jego zamiarów nie wyczuł golkiper kielczan.
W końcówce pierwszej połowy to właśnie kapitan Legii miał także udział przy trafieniu Maika Nawrockiego. Portugalczyk dośrodkował z rzutu rożnego, a stoper warszawskiej drużyny uderzeniem piłki głową pokonał bramkarza beniaminka. W tym sezonie Josue ma w dorobku sześć bramek i trzy asysty w lidze.
Po trzeciej bramce przestali grać
Legia świetną postawę podtrzymała także na początku drugiej połowy, gdy jej pierwsza akcja przyniosła trzeciego gola. Tym razem w roli kata wystąpił Bartosz Kapustka, a w roli asystenta Carlitos. To był dla Hiszpana jubileuszowy występ, bo zagrał w barwach Legii w ekstraklasie po raz 50. Mógł przypieczętować efektowne zwycięstwo, ale zmarnował wyśmienitą sytuację na 4:0. Po godzinie poderwała się Korona, a obudził ją rezerwowy Jewgienij Szykawka, strzelec dwóch goli i w stołecznym zespole zrobiło się nerwowo.
Na plus trzeba zaliczyć wygraną, na minus to co wydarzyło się po trafieniach Białorusina. Na minus - aż siedem żółtych kartek dla warszawskich piłkarzy. - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu to była dominacja - powiedział trener Kosta Runjaić po zawodach. - Graliśmy bardzo dobrą piłkę na bardzo złym boisku. Jednak po trzeciej bramce przestaliśmy grać. Przeszkadzała w tym stan płyty, ale nie można w tym szukać wymówki. Można żartobliwie powiedzieć, że dostosowaliśmy się do jej poziomu. To nie był poziom, który chciałbym widzieć u moich piłkarzy. Traciliśmy bardzo łatwe bramki. Musimy porozmawiać i popracować nad grą w obronie - podsumował szkoleniowiec wicelidera ekstraklasy.