Hiszpan w tym sezonie nazbierał dotąd 11 goli – tyle samo, co Mikael Ishak z Lecha. A mógł mieć co najmniej dwa trafienia więcej. W meczach z Zagłębiem Lubin (25. kolejka) oraz z Lechią (27.) zdarzyło mu się jednak nie wykorzystać rzutów karnych. Zresztą nie po raz pierwszy w okresie występów w ekstraklasie marnował „jedenastki”: te z minionych gier miały numer 5. i 6. w okresie jego występów w zespole z Białegostoku!
Konsekwencje dwóch ostatnich „pomyłek” Imaza nie były jednak poważne. W potyczce z lubinianami odbitą przez bramkarza piłkę dobił do siatki Marc Gual, zaś z Lechią „jagiellończycy” i tak wygrali. Może dlatego niefortunny egzekutor wciąż ma wielkie wsparcie w kolegach. - On nadal wierzy we własne umiejętności; nie wolno też zapominać, ile dotąd dał radości kibicom, temu klubowi oraz całemu miastu – mówił na przedmeczowym spotkaniu z dziennikarzami rodak Imaza, Israel Puerto, cytowany przez klubowe media.
- Jestem przekonany, że jeżeli w Kielcach zostanie podyktowany rzut karny – kontynuował hiszpański obrońca - to Jesus jako pierwszy podejdzie, aby oddać strzał. Jako drużyna nie mamy problemu z tym, aby nadal uderzał z „11” metrów. Wierzymy w Jesusa – zapewnił Puerto.
Początek meczu Korona - Jagiellonia w sobotę o godz. 17.30. Transmisja w Canal+ Sport.