- Gdyby mi ktoś przed rozpoczęciem sezonu powiedział, że na półmetku będziemy mieć 22 punkty, może nie brałbym tego w ciemno, ale… pewnie przyjąłbym to za dobrą monetę – mówił po ostatnim zwycięstwie GieKSy nad Lechią trener katowiczan, Rafał Górak. I wspominał mecze, w których jego zespół mógł punktowo ugrać więcej. Z pewnością należało do nich spotkanie inaugurujące sezon przy Bukowej, w którym gospodarze przegrali 1:2 z Radomiakiem.
Wiele się od tamtej pory w obu drużynach zdarzyło i zmieniło. Beniaminek nabrał pewności siebie, odebrał punkty wielu faworytom (3:1 z Jagiellonią i Pogonią, 4:3 z Cracovią na wyjeździe) i w efekcie zimować będzie w środku stawki. Radomiak – dzięki zdobytemu punktowi – wyrwał się w piątek ze strefy spadkowej, ale po całej kolejce znów może się w niej znaleźć, jeśli punkty zdobędą Korona i Puszcza.
Spotkanie w Radomiu gospodarze zaczęli ofensywnie; w pierwszych 150 sekundach oddali dwa strzały na bramkę GieKSy – niecelne jednak. A potem „swoją grę” – wysokim pressingiem – wcielili w życie goście. I szybko przyniosło im to pożądany efekt. Co prawda w 12 minucie piłka po strzale Marcina Wasilewskiego trafiła tylko w słupek, przy następnej okazji już jednak apelacji nie było, choć… łut szczęścia przydarzył się gościom.
Po strzale Martena Kuuska z linii „szesnastki” piłka odbiła się bowiem od nogi Raphaela Rossiego i trafiła na 5. metr. Paulo Henrrique liczył, że Sebastian Bergier za jego plecami będzie „spalony”. VAR jednak – a czekano na jego rozstrzygnięcie dość długo – potwierdził, że wszystko było zgodnie z przepisami i autor gola cieszyć się mógł już „w majestacie prawa”.
Kandydat na króla przerwał snajperskie milczenie, ale o pełnej satysfakcji trudno mówić
Po tej bramce katowiczanie kontrolowali przebieg 1. połowy i wydawało się, że mogą wziąć rewanż za wspomnianą porażkę lipcową. Ponownie jednak – jak wówczas – „zapomnieli”, że rywale mają w swych szeregach klasycznego łowcę goli. Przy Bukowej dwoma trafieniami załatwił ich Leonardo Rocha – człowiek wielu talentów, w tym i talentu snajperskiego.
Radomianin długo przewodził klasyfikacji ligowych snajperów, wyprzedzić się dał dopiero w ostatnich kolejkach. Nie było w tym przypadku: jego snajperskie milczenie trwało przecież siedem tygodni! Do odblokowania znów potrzebny był mu mecz z GKS-em i… także odrobina farta. Portugalczyk z brazylijskimi korzeniami zmienił bowiem lot piłki uderzanej przez Rafała Wolskiego, czym zupełnie zaskoczył dobrze – jak zwykle – broniącego Dawida Kudłę.
Mimo że do końca było jeszcze ponad 40 minut, a w tej odsłonie to gospodarze mieli nieco więcej z gry, wynik już się nie zmienił. Obie drużyny za to seryjnie… kolekcjonowały żółte kartki: Patryk Gryckiewicz pokazał ich w tej odsłonie aż osiem!
Radomiak – GKS Katowice 1:1 (0:1)
0:1 Bergier 20. min, 1:1 Leonardo Rocha 49. min
Sędziował: Patryk Gryckiewicz. Widzów: 3877.
Radomiak: Kikolski – Ouattara Ż, Rossi Ż, Luizao, Paulo Henrique Ż – Grzesik (87. Zimovski), Donis Ż, Alves (84. Kaput), Wolski Ż, Vagner Dias (68. Peglow) – Leonardo Rocha
Katowice: Kudła – Czerwiński, Jędrych, Kuusk – Wasielewski Ż, Milewski (68. Marzec), Repka Ż, Galan – Błąd (74. Arak), Kowalczyk (87. Baranowicz) – Bergier (74. Mak Ż)