- W najczarniejszych snach mi się nie śniło, że Górnik znajdzie się w takiej sytuacji, i nie ma się co dziwić, że atmosfera w zespole po przegranym meczu jest kiepska - mówi przygnębiony "Henry". - Żeby cokolwiek wygrać, trzeba strzelać bramki, a my z tym mamy największy problem. Mimo tragicznej sytuacji nie żałuję swojej decyzji o podjęciu pracy w Górniku. Walczymy dalej i nie załamujemy się! - zapewnia trener.
Kasperczak nie żałuje, pytanie tylko, czy i władze Górnika nie plują sobie w brodę, że sprowadziły go do Zabrza. "Henry" jest najlepiej opłacanym szkoleniowcem w ekstraklasie, ale efekty jego wysiłków są wyjątkowo kiepskie. Mimo czarnej passy Kasperczakowi zwolnienie nie grozi. Tak przynajmniej zapewnia prezes Górnika Jędrzej Jędrych (42 l.), twierdząc, że żadnych nerwowych ruchów w klubie nie będzie.
- To dopiero pierwsza przegrana Górnika wiosną i nie ma co robić z tego tragedii - pociesza się Jędrych. - Do końca sezonu pozostało 8 kolejek i nie skreślam tej drużyny, bo nie odstaje poziomem od innych zespołów - mówi szef Kasperczaka.
W najbliższych tygodniach Górnika czeka wyjazd na trudny mecz ze Śląskiem Wrocław, potem zabrzanie podejmą u siebie Polonię Bytom, a następnie zagrają w Krakowie z Wisłą. Trudny rozkład, a punkty potrzebne jak powietrze. Jeśli Kasperczak marzy, aby kiedyś popracować jeszcze z kadrą, to musi zacząć wygrywać z Górnikiem. Bo ewentualny spadek z tak mocnym zespołem będzie dla niego czymś w rodzaju wilczego biletu.