Trener Piotr Stokowiec wyciągnął na ten mecz z łódzkich rezerw - niczym królika z kapelusza - Jędrzeja Zająca. Debiutujący w ekstraklasie napastnik nie rzucił nikogo na kolana, ale znalazł się w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu. Dokładnie – na linii strzału Daniego Ramireza. Piłka trafiła go w biodro i – zmieniając tor lotu – zupełnie zaskoczyła Kacpra Tobiasza!
Legia, podrażniona pucharową porażką z Koroną, miała ogromną przewagę i… ścianę w bramce ŁKS-u trudną do przebicia. Stanowił ją Aleksander Bobek, broniący efektownie i skutecznie („jeden na jeden” z Blażem Kramerem, skierowane na poprzeczkę strzały Jurgena Elitima i Josue) oraz z dużą dozą szczęścia (uderzenie portugalskiego kapitana Legii w słupek).
Skapitulował tylko raz – zaskoczył go płaskim strzałem z ostrego kąta Paweł Wszołek, przerywając w ten sposób dwumiesięczne strzeleckie milczenie. Satysfakcji owo trafienie mu jednak nie przyniosło, bo dało drużynie ledwie punkcik. Więcej okazji do radości Legia bowiem już Bobka od nie dostała.
ŁKS – Legia 1:1 (0:1)
Sędziował Tomasz Musiał. Widzów 10087.
1:0 Zając 45. min 1:1 Wszołek 51. min
ŁKS: Bobek - Szeliga Ż, Monsalve (42. Gülen), Flis Ż, Głowacki - Ramirez (72. Pirulo), Mokrzycki (87. Lorenc), Louveau, Hoti (87. Małachowski), Zając (72. Młynarczyk) -Tejan Ż
Legia: Tobiasz - Pankov Ż, Augustyniak, Ribeiro Ż - Wszołek, Slisz, Elitim Ż (66. Kapustka), Kun (76. Gil Dias) – Josue (88. Strzałek), Kramer (66. Gual), Muci