Łukasz B., ps. "Baluś", były lider grupy kiboli Ruchu Chorzów "Psycho Fans" i Dawid W., ps. "Dawo" zdecydowali się pójść na współpracę z policją, dzięki czemu uzyskali status "małych świadków koronnych". Zapewne nie spodziewali się, że mogą to przypłacić zdrowiem lub życiem.
Kibole ŁKS-u i Widzewa łamali sobie SZCZĘKI i ręce. Krwawa jatka w centrum Łodzi [WIDEO]
Półtora roku temu, w grudniu 2018 roku, auto byłego przywódcy kiboli zostało ostrzelane przez czterech byłych kolegów z gangu. Użyto do tego chociażby rakietnic sygnałowych, które służą do wystrzeliwania w powietrze na morzu. Obaj znaleźli się w poważnym niebezpieczeństwie, ale udało im się uciec.
- Jakby nas dopadli, to by nas zabili. To są rakietnice sygnałowe, do wystrzeliwania w powietrze na morzu. A oni do nas strzelali jak do kaczek. Z rakietnic i z broni - opowiadał Łukasz B., ps. "Baluś" reporterom programu "Superwizjer" na początku tego roku.
23 kwietnia, Sąd Okręgowy w Gliwicach wydał wyrok w tej sprawie i skazał kiboli na trzy i cztery lata więzienia, a także zobowiązał do zwrócenia pieniędzy za wyrządzone szkody w wysokości dwóch tysięcy złotych. Na tyle wyceniono straty uszkodzonego pojazdu "Balusia".