"Super Express": - Ma pan wpisaną taką frazę w telefonie: "słońce zawsze wychodzi". To gdzie dla pana wyjdzie po raz kolejny, w Polsce czy w Hiszpanii?
Kiko Ramirez: - Podoba mi się polska liga, więc może tutaj? A co do Wisły: to superklub, świetna historia i kibice. Przed przyjazdem tutaj niektórzy hiszpańscy znajomi mówili mi: "Łeee, gdzie ty jedziesz?". Ale potem już się przestali dziwić. Polska to bardzo dobre miejsce do pracy, choć dla trenerów pole minowe (śmiech).
- No właśnie. Zwolnili pana z Wisły. Słuszna czy niesłuszna decyzja?
- Zaskakująca. No bo kilka miesięcy temu przedłużyli ze mną kontrakt. To wtedy byłem dobry, a teraz jestem już zły? Nie rozumiem. Mam w kontrakcie punkt, że Wisła ma być w pierwszej ósemce. I co, nie jest? Jest! Jestem zadowolony ze swojego dorobku, a praca w Wiśle to działanie w trudnych warunkach. Klub nie ma pieniędzy, w poprzednim sezonie zdarzało się, że nie płacili nam przez cztery miesiące, a w tym przez dwa z haczykiem. Przychodzili do mnie piłkarze i mówili: "Trenerze, nie płacą, nie mam na wynajem mieszkania, nie mam na podatki, na to, na tamto...". Uspokajałem, mówiłem: skupmy się na piłce, zajmijmy jak najlepszą pozycję, przyjdzie sponsor. Byłem tu nie tylko trenerem, ale czasem i ojcem, i negocjatorem.
- A czytał pan wywiad prezes Wisły Marzeny Sarapaty dla "Przeglądu Sportowego"? Powiedziała, że Wisła pana przerosła, że nie chciał pan korzystać z nowinek technologicznych.
- Znam jego treść. Jej słowa świadczą o tym, że niczego się w piłce nie nauczyła. Ja jestem w futbolu od 30 lat, 15 lat jako piłkarz i 15 lat jako trener. A pani prezes funkcjonuje od niedawna. Ktoś ją wprowadził w błąd, skoro tak mówi. Najbardziej rozbawił mnie fragment, że nie chciałem korzystać z nowych technologii. Kiedy poprosiłem o sprzęt mierzący różne parametry na treningu, kosztujący około 50 tys. euro, to usłyszałem, że nie ma na to pieniędzy. A panią prezes widziałem może ze dwa razy w roku. To, co opowiada, nie jest prawdą, nie wie, jak pracowaliśmy.
- Sprowadził pan do Wisły Carlitosa, który wyrósł na gwiazdę ligi. Zostanie w klubie na dłużej?
- Nie, bo można na nim zarobić. Klub sprzedał do Legii, odwiecznego rywala, jedynego reprezentanta Mączyńskiego, a do Włoch Brleka. Wisła będzie sprzedawać, żeby funkcjonować. A żeby było ciekawiej: jest w klubie osoba, która blokowała sprowadzenie Carlitosa. I jeszcze jedno: Carlitos zarabia 4-5 razy mniej niż inni czołowi strzelcy polskiej Ekstraklasy. Takie są realia Wisły.
- Ustaliliście już warunki rozstania?
- Nie. W niedzielę, po meczu z Płockiem, zostałem zaskoczony przez działaczy: pokazano mi dokument rozwiązujący umowę, przygotowany po hiszpańsku, czyli było to planowane. Powiedziałem, że bez mojego doradcy niczego nie podpiszę. Mam jeszcze półtoraroczny kontrakt. Jeśli nie dojdziemy do porozumienia, Wisła będzie musiała mi płacić.
Sprawdź również: SKANDAL! Kibole Cracovii zaatakowali fanów Wisły podczas derbów [WIDEO]