Jakub Kamiński

i

Autor: Paweł Jaskółka / SUPER EXPRESS Jakub Kamiński

Lech panem sytuacji. „Kamyk” węgielny pod mistrzostwo położony w Gliwicach! [WIDEO]

2022-05-08 19:40

Kiedy na pół godziny przed pierwszym gwizdkiem w Gliwicach do kilkuset kibiców Lecha na trybunach stadionu Piasta dotarła informacja o remisie Rakowa z Cracovią, sektor gości eksplodował radością. Znaczyło to, że „Kolejorz” znów ma losy mistrzostwa we własnych rękach: trzy zwycięstwa w trzech ostatnich meczach dałyby mu upragniony tytuł bez oglądania się na innych. Czy po niego sięgnie, przekonamy się za dwa tygodnie. Zrobił jednak znaczący krok w tym kierunku.

Kamieniem węgielnym pod ów tytuł może okazać się gol zdobyty w Gliwicach po kwadransie gry. Kamieniem, a raczej „Kamykiem”, bo jego autorem był Jakub Kamiński. On pierwszy wykorzystał boiskową słabość w czytaniu gry Austriaka Constantina Reinera. Zostawiony samopas, po centrze Joela Pereiry uderzył piłkę głową z ostrego kąta z tak zadziwiającą rotacją, że fruwający Słowak, Frantisek Plach, za moment najpierw wyciągnął piłkę z siatki, a potem podniósł z ziemi własną szczękę, która tamże opadła mu ze zdziwienia. Zresztą i sam strzelec przyznawał, że zamierzał raczej podawać, niż kierować piłkę w światło bramki!

Gdyby pozostali koledzy Kamińskiego brali przykład z jego „szkoły główkowania”, Lech już w przerwie mógłby zacząć myśleć o dwóch ostatnich spotkaniach. Ale – mając dużo lepsze od „Kamyka” okazje – fatalnie chybiali, by wymienić szanse Pedro Rebocho i Mikael Ishak.

Niespodzianka w Częstochowie! Marsz Rakowa po tytuł zatrzymany [WIDEO]

Piast, któremu marzyły się trzy punkty pozwalające mu podtrzymać nadzieję na dogonienie Lechii i grę w eliminacjach Ligi Konferencji, w pierwszej połowie nie miał właściwie żadnych atutów pod bramką gości. Poznaniacy skutecznie „obcięli skrzydła” gospodarzy, co skutkowało brakiem charakterystycznych centr Martina Konczkowskiego i Jakuba Holubka.

Tego drugiego w przerwie zastąpił Alexandros Katranis i to był strzał w dziesiątkę. Nie minęło 60 sekund drugiej połowy, gdy dwójkową akcję zakończoną celnym strzałem rozegrał z nim Damian Kądzior. Najszybszy piłkarz ekstraklasy przemknął niczym pendolino między obrońcami Lecha, a piłka przez niego uderzana zatrzymała się dopiero na stacji „gol”!

Od tego momentu – choć grano jeszcze przecież przez prawie 50 minut (z tymi doliczonymi) – można było odnieść wrażenie, że żadna z drużyn nie rzuca pełni sił do ofensywy. W samej końcówce jednak sektor kibiców gości eksplodował radością, gdy Mikael Ishak w zamieszaniu podbramkowym po rzucie wolnym z bliska wepchnął piłkę do gliwickiej siatki. Dzięki temu Lech na dwie kolejki przed końcem jest najbliżej „złota”!

Zwoliński bohaterem Lechii. Niecodzienna sytuacja sędziowska w Gdańsku [WIDEO]

Piast Gliwice – Lech Poznań 1:2 (0:1)

0:1 Kamiński 16 min (głową), 1:1 Kądzior 46 min (głową), 1:2  Ishak, 89 min

Sędziował Paweł Raczkowski. Widzów 6985.

Żółte kartki:

Mosór, Wilczek, Katranis, Chrapek (Piast) – Milić, Skóraś, Kamiński (Lech)

Piast: Plach – Reiner (46. Ameyaw), Czerwiński, Mosór – Konczkowski (80. Pyrka), Hateley, Huk, Holubek (46. Katranis) – Chrapek, Kądzior (90. Kaput) – Wilczek (67. Toril).

Lech: van der Hart – Joel Pereira, Šatka, Milić, Rebocho – Murawski (83. Velde), Karlstroem (78 Kwekweskiri) – Ba Loua (63. Skóraś), Joao Amaral (78. Ramirez), Kamiński – Ishak

Jerzy Brzęczek mówi o rozczarowaniu. Rywale ciułają punkty, a Wisła płynie do pierwszej ligi

Sonda
Kto będzie mistrzem Polski w sezonie 2021/22?
Najnowsze