Legia Warszawa, Lechia Gdańsk

i

Autor: Cyfra Sport Lechia Gdańsk - Legia Warszawa

Jaka liga, taki hit. Lechia bezbramkowo zremisowała z Legią po beznadziejnym meczu

2018-12-09 20:08

Przed niedzielnym spotkaniem lidera Lotto Ekstraklasy, Lechii Gdańsk, z wiceliderem, Legią Warszawa można było mieć spore oczekiwania. W końcu rywalizację określono mianem hitu 18. kolejki. Tymczasem dostaliśmy prawdziwy kit, który zawiódł pod każdym względem. O takich meczach często mówi się, że po prostu się odbyły. W Gdańsku padł bezbramkowy remis.

Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 0:0
Bramki:

Żółte kartki: Makowski - Martins

Lechia: Kuciak 3 - Nunes 2, Nalepa 2, Augustyn 2, Mladenović 3 - Łukasik 3, Kubicki 2 - Wolski 2 (67. Arak 3), Makowski 2, Haraslin 2 (77. Sobiech) - Paixao 2

Legia: Majecki 2 - Stolarski 2, Remy 3, Jędrzejczyk 3, Hlousek 2 - Cafu 2, Martins 2 - Vesović 2 (88. Kante), Szymański 2, Kucharczyk 2 (65. Nagy 3) - Carlitos 1 (65. Kulenović 2)

Mało kto spodziewał się przed sezonem, że w 18. kolejce Lotto Ekstraklasy w Gdańsku dojdzie do rywalizacji lidera z wiceliderem. Jeszcze kilka miesięcy temu Lechia walczyła bowiem o utrzymanie i zapewniła sobie pozostanie w Ekstraklasie rzutem na taśmę. Piotr Stokowiec w przerwie między sezonami zupełnie zmienił obliczę lechistów, którzy w obecnym sezonie są rewelacją ligi i w niedzielę mogli zrobić pierwszy z kilku kroków do tytułu mistrza Polski.

Pozwolić na to nie chciała im Legia Warszawa, która pod wodzą Ricardo Sa Pinto zaczęła grać, jak na mistrza przystało. Dlatego rywalizacja w Gdańsku zapowiadała się niezwykle ciekawie. Kibice nie doczekali się jednak wielkich emocji. Spotkanie w pierwszej połowie przez jej znaczną część było zamknięte. Gra toczyła się przede wszystkim w środku pola, gdzie Legioniści szukali miejsca do rozegrania akcji.

Podopieczni trenera Stokowca przyzwyczaili do tego, że w obronie grają solidnie. Tak samo było również w niedzielę. Mistrzowie Polski z dużym trudem przedostawali się pod bramkę gdańszczan. Dwa groźne strzały musiał obronić natomiast Radosław Majecki. Z dystansu najpierw uderzył Joao Nunes, a następnie Tomasz Makowski, ale golkiper gości dwukrotnie przenosił futbolówkę nad poprzeczką.

Lechia - Legia

i

Autor: Marcin Gadomski/Super Express Lechia - Legia

Refleksem wykazać się musiał również Dusan Kuciak. Akcja Legii rozpoczęła się po rzucie rożnym dla lechistów. Z błyskawicznym kontratakiem wyszedł Sebastian Szymański, który sprintem przebiegł dobre kilkadziesiąt metrów. Następnie zagrał prostopadle do Michała Kucharczyka, który wpadł w pole karne i zdecydował się na strzał z ostrego kąta. Kuciak zdołał jednak wyciągnąć rękę i wybił piłkę na rzut rożny.

O drugiej połowie spotkania nie można napisać nic ciekawego. W zasadzie przez całe czterdzieści pięć minut obie drużyny nie stworzyły sobie ani jednej ciekawej sytuacji. W pole karne, czy to Lechii, czy Legii wędrowały jedynie dośrodkowania, które padały łupem bramkarzy. Zespoły nie siliły się na koronkowe rozgrywanie akcji.

Piłkę meczową w dziewięćdziesiątej pierwszej minucie miał natomiast Artur Sobiech. Po dośrodkowaniu z lewej strony z wyjściem do futbolówki przeliczył się Majecki. Napastnik Lechii miał przed sobą pustą bramkę, ale po strzale głową nie trafił w jej światło. Spotkanie zakończyło się więc bezbramkowym remisem, co jest nieco lepszą informacją dla kibiców z Gdańska. Lechia utrzymała przewagę nad Legią.

Najnowsze